Legenda:

Jako że blog, tak jak i dziecko, będzie miał ojca i matkę, dla rozróżnienia posty pisane przez mamę będą w kolorze czerwonym natomiast te pisane przez tatusia w kolorze niebieskim.


Dwie kreseczki. A cóż to takiego?

hCG to hormon produkowany od niemal samego początku ciązy przez zarodek. Jego obecność zwiastują tytulowe dwie kreseczki na prostym teście ciązowym, kupionym w aptece. Chyba jasnym więc jest to o czym traktował będzie ten blog.

sobota, 8 września 2012

Pół roku minęło....

Nawet nie wiem kiedy. Po Piotrku, po tym jak rośnie widzę uciekający czas.
Pepe skończy we wtorek 16 miesięcy. Już 16 m-cy ;)
To już całkiem duży facet. Chodzi, a nawet biega ( i to drugie wychodzi mu chyba lepiej ;).
Ma sporo włosów na głowie, prawie 16 zębów ( ten 16 już prawie widać ;).
Śpi raz w dzień, często je z nami obiady, opanował do perfekcji mówienie słowa "mama" i odmienianie go na wszelkie sposoby.
Rozumie bardzo dużo, a może wszystko ( i tylko czasami udaje, że nie rozumie ;)- szczególnie, gdy mówi mu się, że czegoś nie wolno ;).
W domu pracuję tylko i wyłącznie, jak śpi. Bo gdy nie śpi, to trzeba go bardzo pilnować, aby się gdzieś nie wdrapał, aby nie spadł, nie nabił sobie guza itp.
Nasze dziecko jest wyjątkowym ciekawym świata facetem ;)

czwartek, 8 marca 2012

....

Po tak długim czasie niebytności tutaj ciężko opisać wszystko w pigułce.
Piotruś to wyjątkowe dziecko ( pewnie wszyscy rodzice tak sądzą o swoich , ale my każdego dnia przekonujemy się o tym coraz bardziej ). Czas spędzony z Pepe jest naprawdę wyjątkowy, a każda minuta spędzona razem jest niepowtarzalna ( pomimo tego, że dni przebiegają wg harmonogramu ).
Poranki zaczynamy od przytulania i opowiadania ( nie bardzo się jeszcze do końca rozumiemy, ale właśnie po przebudzeniu Pepe ma najwięcej do powiedzenia ). Potem krótki pobyt w leżaczku na czas śniadania, przebranie i schodzimy tyłem ( nauczyłam Piotrusia schodzić tyłem z łóżka ) na podłogę.
Na podłodze właśnie Piotruś spędza większość dnia. Raczkuje, wstaje przy czym się da i próbuje ( o zgrozo ! ) stawiać swoje pierwsze kroczki. Bałagani na maksa, rozrzuca po domu zabawki, książki, które wyciąga z biblioteczki. Gdy nie śpi naprawdę cokolwiek zrobić, bo trzeba go mieć cały czas na oku.
Ma już 4 zęby. Następne są w drodze ;) Je ładnie wszystko, co podajemy.
Wprowadzamy powoli takie "dorosłe" obiadki - dzisiaj była rybka na parze, puree z ziemniaków i marchewka z groszkiem. Testujemy nowe smaki i produkty.
Nasz Pepe wie już, jak wygląda biedronka: http://www.youtube.com/watch?v=vQNvw0jyu5Y
To na razie tyle w skrócie.
Postaram się teraz pisać częściej. Moje oko wraca powoli do zdrowia. Jednak jeszcze jeden szpital przede mną ;/ ( ale to dopiero w maju ). 

czwartek, 26 stycznia 2012

Z doskoku

Ponownie po długiej przerwie. Życie biegnie wyjątkowo szybko, Piotruś rośnie w oczach.
Z pewną nieśmialością jeszcze zaczyna raczkować;) Interesuje go wszystko wkoło.
Ulubione zabawki to drzwi od łazienki, butelka po wodzie mineralnej i wszelakie kabelki ;)
Na razie tyle, więcej napiszemy w przyszłym tygodniu.

Moi mężczyźni zostają sami w domu, bo mama musi położyć się na parę dni do szpitala, aby wyleczyć chore oko ;/ Już tęsknię za moim Pepe...

sobota, 31 grudnia 2011

Podsumowanie....

Wiem, że zaniedbałam pisanie bloga. Przyznaję się bez bicia, że czasu brak. Wiem, że to mało przekonywujące tłumaczenie. Jednak aktywność naszego syna w ciągu ostatniego m-ca przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Cały czas jeszcze nie raczkuje, ale opanował wręcz do perfekcji pełzanie po podłodze i idzie mu to wyjątkowo dobrze. W związku z tym pozostawienie go samopas na podłodze nie wchodzi w grę. Tym bardziej, że pełzanie odbywa się po całym domu i wszędzie gdzie się da wcisnąć nasze dziecko już było.
Poza tym Pepe rośnie, choróbska poszły w niepamięć. W czwartek udało się nam załatwić zaległe szczepienia. Piotruś waży już 9 kg. Jest co nosić na rękach ;).
Apetyt małemu dopisuje, praktycznie co podajemy to je, włącznie z moimi obiadkami ;).
Zębów na razie nie przybyło.
Myślę, że z Nowym Rokiem będę ( jak dawniej ) częściej informować o postępach naszego synka.
A w 2012 roku życzymy wszystkim samej pomyślności;)

wtorek, 29 listopada 2011

Po przerwie...

Jestem dzisiaj tak szczęśliwa, jak w dniu gdy Piotruś przyszedł na świat.
W końcu puściły nerwy, opadły emocje i strach. Piotruś przez ostatnie dni borykał się z choróbskiem, a my truchleliśmy ze strachu i momentami razem z nim płakaliśmy.
Najgorsza była bezsilność i fakt, że nie zawsze wiemy, co dziecku dolega i nie zawsze możemy od razu pomóc.
Przeżyliśmy ciężkie dni, szczególnie wtedy, gdy nasz Pepe nie chciał jeść. Każdy łyk mleka czy łyżeczka zjedzonego pokarmu były na wagę złota.
Dzisiaj wieczorem wszystko wróciło do normy. Wierzymy, że choróbsko jest w odwrocie i nigdy już nie wróci. Jutro jeszcze mamy badania kontrolne, w czwartek wizytę u naszej kochanej pani doktor.
A potem już tylko będziemy szykować się na nasze pierwsze wspólne Święta ;)

Podczas wieczornego karmienia usłyszałam pierwsze "mamamama" ;))
Nie przesłyszałam się. Naprawdę ;)

PS. Album Pepe uzupełnimy przy okazji. Przez ostatnie dni nie mieliśmy do tego głowy. Były sprawy dużo ważniejsze.... Zdrowie Piotrusia jest najważniejsze....

niedziela, 13 listopada 2011

Pół roczku...

Dwa dni temu świętowaliśmy nie tylko rocznicę odzyskania niepodległości, ale przede wszystkim pół roczku Piotrusia. Następny przełomowy moment w życiu naszego dziabąga ;). Skończył się skok rozwojowy i Pepe nabył nowe umiejętności. Próbuje usilnie siadać, szczególnie w leżaczku wychodzi mu to wyjątkowo dobrze.
Niestety, nie wiedzieć skąd, przyplątała się do Pepe infekcja żołądkowo-jelitowa i wczoraj wylądowaliśmy na pogotowiu w Bielsku-Białej. Na szczęście trafiliśmy tam na wyjątkowo dobrego pediatrę, który po dokładnym badaniu wydał diagnozę i zaordynował potrzebne leki. Za nami trochę ciężka noc ( z racji małej ilości snu ), gdyż musieliśmy pilnować śpiącego Piotrusia, aby nie zachłysnął się w razie wymiotów. Noc minęła jednak bez problemów, dolegliwości powoli ustępują, Pepe jest na diecie i miejmy nadzieję, że za kilka dni wszystko wróci do normy.
Na zdjęciu Pepe "maskujący się" ;) - uwielbia zarzucać na głowę, wszystko co ma pod ręką ( pilnujemy, aby nie miał jednak  nic w zasięgu, bo może być niebezpiecznie ). 

sobota, 5 listopada 2011

Ostatnia butelka...

Nastał ten dzień. Wiedziałam, że musi nastąpić, ale tak naprawdę nie dopuszczałam do mojej świadomości, że jest coraz bliżej. W tym tygodniu zakończyła pracę moja prywatna mleczarnia, dzięki której żywiłam Pepe od 16 maja tego roku i Piotruś wypił ostatnią butelkę mojego mleczka. Normalnie tak bardzo zżyłam się z tą plastikową butelką i laktatorem, że od paru dni mam wręcz dołek, bo to już koniec. Wiem, że Piotruś ma się dobrze, jest zdrowy, prawidłowo się rozwija. Za parę dni skończy 6 m-cy i teraz ważne jest, aby poza mlekiem miał dobrze urozmaiconą i coraz bardziej rozszerzaną dietę. Tak czy owak, było i nadal jest mi przykro, że nie mogę już "doić" i dawać mojego mleczka ( wylałam sporo łez z tego powodu i nawet teraz, jak o tym piszę, mam mokre oczy ;(.
I tak jestem z siebie dumna ( napiszę nieskromnie ), że prawie przez 6 m-cy dałam radę i dzielnie ;) "produkowałam" mleko w dzień oraz w nocy. Pediatra Piotrusia mówiła, że będzie dobrze, jak dotrwamy do końca 4-mca, z takim żywieniem. Doszliśmy prawie do końca 6. To taki nasz mały sukces.
W związku z tym wszystkim, zwolniona z obowiązku trzymania diety i nie spożywania pewnych pokarmów, wypiję sobie dzisiaj z moim mężem lampkę wina ;)- ostatnią wypiłam na początku sierpnia ubiegłego roku. Za nasze zdrowie oraz naszego cudownego synka ;)

Share & Enjoy

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More