Legenda:

Jako że blog, tak jak i dziecko, będzie miał ojca i matkę, dla rozróżnienia posty pisane przez mamę będą w kolorze czerwonym natomiast te pisane przez tatusia w kolorze niebieskim.


Dwie kreseczki. A cóż to takiego?

hCG to hormon produkowany od niemal samego początku ciązy przez zarodek. Jego obecność zwiastują tytulowe dwie kreseczki na prostym teście ciązowym, kupionym w aptece. Chyba jasnym więc jest to o czym traktował będzie ten blog.

piątek, 31 grudnia 2010

Podsumowanie...

Tych kilku miesięcy z bejbikiem w brzuchu.

Ciąża nie choroba, mówią niektórzy i mogę się pod tym stwierdzeniem podpisać obiema rękami.
Powiem więcej: ja mogę całe życie być w ciąży, bo to wyjątkowo miły i jakże wzruszający czas.
Wycięłabym z czasu ciąży tylko opryszczki i zgagę (a ta dała mi nieźle popalić 2 dni temu - dopiero migdały przyniosły ulgę ). Cała reszta daje wiele radości.
Piotruś z dnia na dzień rusza się coraz bardziej, a może ja po prostu coraz mocniej odczuwam jego ruchy.
Mój brzuszek też zaokrągla się coraz bardziej. W porze zimowej, opatulona na co dzień grubą kurtką,  przed wieloma jeszcze osobami ukrywam naszą słodką tajemnicę.
Mam świadomość tego, że wraz z przyjściem wiosny niejedna moja sąsiadka może bardzo się zdziwić ;))
Ale co tam, najważniejsze, że Piotruś rośnie i ma się dobrze.
Wierzymy, że w Nowym Roku będzie podobnie.
Przy okazji życzymy Wam wszystkim dobrego roku, dużo radości, miłości, wzruszeń i samych miłych chwil;)).

wtorek, 28 grudnia 2010

Zbadany, zmierzony ;)

Wczoraj nasz Piotruś miał drugie badanie prenatalne, zwane też połówkowym, bo planowane jest właśnie na sam środek ciąży.
Pan doktor na samym początku sprawdził, czy Piotruś to Piotruś. Podobnie, jak mój lekarz prowadzący, nie miał co do tego żadnych wątpliwości ;))
Po tym rozpoczęło się dokładne oglądanie i mierzenie ( najważniejszych narządów synka ).
Okazuje się, że mały ma się całkiem dobrze, rozwija się bardzo dobrze, serduszko jest rozwinięte prawidłowo i bije miarowo jak trzeba.
Dzięki technologii 3D/4D udało się nam zobaczyć naszego synka w całkiem innym obrazie. Uchwyciliśmy momenty, jak ssał kciuk czy drapał się po główce. Widok bezcenny i jakże wzruszający ;))
Badanie było nagrywane na płytę, jednak na razie jest jakiś problem techniczny i nie możemy zamieścić najlepszej części naszego filmu.
Na pocieszenie, jest kilka zdjęć, które obrazują, jak wygląda nasz Piotruś ;))




Następne i ostatnie już tak dokładne badanie będzie w 30 t.

piątek, 24 grudnia 2010

Niebieskie buciki ;))

To pierwszy prezent dla naszego Piotrusia. W taki dzień, jak dzisiaj, szczególny sprawił, że wzruszyliśmy się.
Piotruś wyczuł chyba powagę chwili i wyjątkowość sytuacji, bo dawał znaki kopniaczkami ;))
Od nocy chyba smacznie spał w moim brzuszku, bo nawet smaczne śniadanko nie zachęciło go do aktywności. Dopiero koło południa nabrał wigoru. Po godzinie 15 dawał znać już dosyć intensywnie. Oboje byliśmy głodni ;)). Kolacja wigilijna,  poza wieloma wyjątkowo miłymi chwilami w gronie najbliższych dała nam obojgu wiele kulinarnych radości ;)).  Kopniaczki mówiły same za siebie ;)).
Teraz dalej "zwiedza" brzuszek, zachęcony sokiem pomarańczowym.
Za rok o tej porze będziemy już we troje.
Kochanie, czekamy z utęsknieniem na Ciebie...

środa, 22 grudnia 2010

Intuicja ...;)

Już po wizycie i po oswojeniu się z informacją, na którą czekaliśmy tak długo;))
Przed wejściem do gabinetu, profilaktycznie zjadłam parę kostek czekolady, by zachęcić maleństwo do ruchów, a co za tym idzie, aby pokazało, to co nas najbardziej interesowało;)).
Pan doktor w ogóle nie chciał robić usg, tylko słuchać serduszka. Mówię mu, że nie ma takiej opcji ;)
I tak marudził, że za wcześnie, że on nie chce się pomylić, ale zaprosił mnie na usg.
Jak włączył aparaturę naszym oczom ukazały się ( od razu ) "klejnoty";)) naszego bejbika.
"Będzie miała pani syna" usłyszałam, ale zobaczyłam to też na własne oczy, bo trudno było tego nie zauważyć ;)).
Moja babska intuicja nie zawiodła;), chociaż tatuś bejbika ( a właściwie Piotrusia ) cały czas bierze pod uwagę pomyłkę;)). Marysia będzie jednak młodszą siostrzyczką Piotrusia ( mamy nadzieję ;).
W poniedziałek, na drugich badaniach prenatalnych, zobaczy to na własne oczy, to co mnie było dane ujrzeć już wczoraj.
Fajnie, że wiemy, kto mieszka w moim brzuszku. Od wczoraj nie mówię już do bejbika tylko do Piotrusia.
Połowa ciąży za nami. Teraz już będzie z górki;))

wtorek, 21 grudnia 2010

Oczekiwanie...

Dzisiaj ważny dzień. Idziemy z bejbikiem do pana doktora. Mam nadzieję, że uda się nam zajrzeć i zobaczyć, co bejbik ukrywa między nóżkami ;)) Wierzę, że tym razem, nie okaże się uparciuchem, ani wstydliwym bejbikiem i zrobi nam prezent jeszcze przed świętami.
Tak w ogóle to nasze maleństwo daje nam znaki bytności w ciągu całego dnia, nie czekam już z wielkim utęsknieniem na kopniaczki, bo pojawiają się raz po raz i to w różnych porach dnia.
Najwięcej ruchów odczuwam w trakcie jedzenia. Bejbik szczególnie mocno reaguje na słodkie rzeczy, czyżby jednak miała być Marysia?? ;)) ( biorąc pod uwagę stare przesądy ).
Poczekamy spokojnie do popołudnia....
Przed badaniem profilaktycznie zjem kawałek czekolady, żeby w razie czego obudzić bejbika i skłonić go do współpracy z lekarzem.

piątek, 17 grudnia 2010

Smakosz ( -oszka ) soku pomarańczowego...

Piąty miesiąc w toku, brzusio rośnie, a bejbik szaleje coraz bardziej ;))
Dwa dni temu, zareagował dosyć mocno, gdy piłam sok pomarańczowy, taki świeżo wyciśnięty.
Wczoraj i dzisiaj sytuacja powtórzyła się ;)) Okazuje się, że mam w brzuchu prawdziwego smakosza czy smakoszkę tego soku. Co za radość ;)).
Aby dać naszemu maleństwu maksimum radości, wczoraj, kupiliśmy 6 kg pomarańczy, aby przez następne dni bejbikowi nie zabrakło ulubionego ( jak się okazało ) płynu.
Wczoraj wieczorem, podobnie reagował na kakao Nesquik.
Ciekawe, czy będzie jakaś reakcja bejbika, na sos czosnkowy ( mój ulubiony ;).

środa, 15 grudnia 2010

Ruszamy się ;))

Doczekaliśmy się aktywności  bejbika;)).
Nie mam już żadnych wątpliwości, że to ruchy  naszego maleństwa.
W dzisiejszym dniu czułam już ich tyle, że nie liczę.
Wczoraj "sprowokowałam" go czekoladą mleczną ;)), dzisiaj zaś sokiem z pomarańczy ( takim świeżo wyciśniętym ).
Pewnie w czasie świąt, gdy stoły i talerze będą uginały się od smakołyków ruchów będzie jeszcze więcej;)).
Cieszę się bardzo i już dzisiaj czekam na następną wizytę u lekarza.
Już w następnym wtorek zobaczymy znowu bejbika i dowiemy się może czy to Piotruś czy Marysia tak lubi mleczną czekoladę z Wedla ;)).

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Pukanie ;))

Nadrabiamy kilkudniowe zaległości z pisaniem. Przed końcem roku mam trochę więcej pracy niż zwykle. Praca to papierkowa, z gatunku lekka, łatwa i przyjemna ;)), więc w żaden sposób nie obciąża mnie ani bejbika.
A nasz bejbik ostatnio się uaktywnił ( rzekłabym w końcu ). Pojawiły się delikatne "pukania". O różnych porach dnia, w różnych częściach brzucha. To na tyle nowe, jak dla mnie uczucie, że jestem całkiem pewna, że to nasze maleństwo rozpycha się w brzuszku.
Robi to na razie delikatnie i bardzo subtelnie ;)).
Gdy kładę wieczorem dłonie na brzuszku czuję delikatne ruchy ( gdy bejbik w tym czasie nie śpi ).
Tak w ogóle, to wczoraj uświadomiłam sobie, że jestem już w 5 m-cu ciąży ( dzisiaj dokładnie zaczęliśmy z bejbikiem 19 tydzień wspólnego życia ).

środa, 8 grudnia 2010

Szmery, bajery, bulgotanie ;))

Od paru dni wieczorami ( po położeniu się do łóżka ) udaje mi się wyczuć "nowe" reakcje mojego brzuszka. Poza standardowym już bulgotaniem pojawiły się lekkie muśnięcia. Tak, jakby nasz bejbik, jeszcze bardzo nieśmiało, chciał nam dać pierwsze znaki swojej bytności ;)).
Byś może to odpowiedź na muzykę relaksacyjną, którą na razie w małych ilościach, puszczamy wieczorami naszemu maleństwu ( brzuszek w słuchawkach wygląda naprawdę słodko ;)).
Wiemy, że to już czas na pierwsze kopnięcia i mocniejsze ruchy. Dlatego czekamy z utęsknieniem na ten pierwszy, taki "mocny" raz. Pewnie nadejdzie z zaskoczenia. I tak pozostanie niezapomniany.
W całym okresie ciąży ilość moich zachcianek była wyjątkowo niewielka. Od wczoraj chodzą jednak za nami ( mną i bejbikiem ) chipsy cebulkowe. Na szczęście Lays przewidział takie maleńkie porcje ( 50g ), które ulżą w zachciance, a nie dają zbyt dużej ilości pustych kalorii.
Dlatego teraz oddamy się z bejbikiem przyjemności ich zjedzenia ;))).

sobota, 4 grudnia 2010

Słuchamy...

Od dzisiaj nasz kontakt z bejbikiem jest pełniejszy ;)). Tatuś bejbika dostał w prezencie profesjonalny stetoskop lekarski i możemy słuchać serduszka naszego maleństwa. Okazało się, że to wcale nie jest trudne i po kilku próbach udało się znaleźć to miejsce na moim brzuszku, które daje dźwięki tak miłe naszym sercom.
Serduszko takiego maleństwa bije dużo szybciej niż "normalnego"człowieka (  około 160 uderzeń na minutę ), dlatego wiadomo, że to to ;)).
Wczoraj zaczęłam powolutku kompletować wyprawkę dla bejbika. Nie wierzę w żadne przesądy z tym związane, że nie wolno, że pecha przynosi. Wprost przeciwnie oglądając i wybierając ciuszki dla naszego bejbika czuję jeszcze mocniejszy z nim kontakt ( pomimo tego, że nie odczuwam jeszcze ruchów i kopniaczków ). Wchodząc do sklepu z ubraniami dla dzieci naprawdę ciężko się powstrzymać, żeby wyjść z pustymi rękami. Taki mały skrawek materiału może dać tyle radości ;)) W końcu szczęśliwa mama = szczęśliwy bejbik ;)).

czwartek, 2 grudnia 2010

Hiphopowiec, płci nieznanej ( jeszcze ;)))

Tak mogę podsumować wczorajszą wizytę u ginekologa.
Gdy przyszła pora na usg, oczom naszym ukazał się obrazek bejbika wykonującego ruchy niczym uczestnicy You can dance;)). Bejbik przez całe badanie ruszał się wyjątkowo intensywnie, ukazując chyba wszystkie możliwe kawałki swojego ciałka, poza tym, które mnie najbardziej interesowało;)).
W głębi ducha wierzyłam, że pan doktor powie nam, czy to Marysia czy Piotruś wykonuje te tańce w moim brzuszku.
Lekarz stwierdził jednak, że to nie pora jeszcze, a on "gdybał" nie będzie.
Zresztą stwierdził: "niech pani patrzy, jakie ma pani ładne dziecko". Mogłabym tak leżeć na tej kozetce i przyglądać się mojemu bejbikowi bez końca ;)). I tak dobre 5 minut było mi dane cieszyć oczy tym widokiem.
Bejbik ma 11,5 cm ( od główki do pupki ) i to była ostatnia wizyta, na której było go widać w całości na usg. Następnym razem będziemy oglądać go już po kawałku, bo się nie zmieści w kadrze ;)).
Kolejna wizyta u pana doktora przed samymi Świętami. Może bejbik zrobi nam podarunek i pokaże, co tam ukrywa między nóżkami ;)).

środa, 1 grudnia 2010

Jestem uzależniona ;)))

Uświadomiłam to sobie 2 dni temu, gdy w poniedziałkowy ranek okazało się, że www.wizaż.pl nie działa.
Od dwóch dni męczę się niesamowicie i szukam sobie zajęć zastępczych.
Okazało się, że taka znajomość jak nasza na forum mam majowo-czerwcowych 2011 potrafi być na tyle wciągająca, że gdy nagle zostajemy od niej odcięci ( bez ostrzeżenia ;( ) czujemy pustkę i momentami rozpacz.
Pocieszające jest to, że prace polegające na wznowieniu działania portalu, są na ukończeniu i jeszcze dzisiaj dowiem się co tam, u zaprzyjaźnionych mamusiek ;)).
Dowiedziałam się również podczytując w międzyczasie inne fora, że nie tylko ja jestem uzależniona ;)) i brak wizażu niejedną internautkę doprowadził do czarnej rozpaczy ;)).
Dzisiaj idziemy z bejbikiem do lekarza na kontrolę.
Patrząc na wielkość mojego brzuszka, sądzę, że bejbik od ostatniego usg urósł o kilka ładnych cm.
Czekamy na dobre wieści i nowe zdjęcie do albumu naszego maleństwa.

niedziela, 28 listopada 2010

Usta Krzysia Ibisza ;)

Parę dni temu cieszyłam się, że brak u mnie typowych dolegliwości ciążowych.
Wprawdzie tydzień temu dopadła mnie opryszczka, ale wujek dobra rada ;)) ( google.pl ) podpowiedział mi, jak walczyć z nią w stanie błogosławionym. Okłady z czosnku i soku z cebuli zadziałały cuda i to bardzo szybko.
W ciągu tygodnia zniknęła jak ręką odjął, tylko niwelowałam ślady po niej.
Dzisiaj rano okazało się, że to była tylko wygrana bitwa, bo moja wojna z opryszczką trwa nadal.
Nauczona dobrymi efektami zeszłotygodniowej kuracji, powtórzyłam ją dzisiaj.
Aż wstyd się przyznać, ale wyglądam po niej jak ofiara nieudanego wstrzyknięcia botoksu w usta ;)))).
Normalnie, mam usta Krzysia Ibisza ( przynajmniej z jednej strony ).
Nie wiem czy śmiać się czy płakać.... Mam nadzieję, że efekt spuchniętych ust ( niestety niesymetrycznie, tylko w jednym kąciku ) ustąpi do jutra i będę mogła pokazać się ludziom ( bez wzbudzania niepotrzebnej sensacji ). Chyba jednak za dużo cytryny zużyłam. Trzeba było herbatę zrobić ;)).
A miało być tak pięknie...
Sama już nie wiem, na ile te domowe sposoby są dobre.
A na pocieszenie pieczemy sobie z bejbikiem chleb. Domowy i zdrowy. Z dużą ilością ziarenek.
Niebo w gębie ;)). Widzę, że wychodzi poza foremkę, tak mu się dzisiaj wyrosło.

czwartek, 25 listopada 2010

Za miesiąc święta ;))

Właściwie to będzie już sam środek radosnego czasu świętowania.
Na pewno będzie to dla nas wyjątkowy czas i to z wielu powodów.
Powoli przeglądam sobie aukcje na allegro i zaczynam szukać wyjątkowych ( jak zawsze ) upominków.
Dla nas najlepszym, najpiękniejszym i największym jest nasz bejbik ;)). Nie mamy co do tego, żadnych wątpliwości. I czymkolwiek zostaniemy obdarowani, mój brzusio jest na pierwszym miejscu ;)).
Dzisiaj znowu nasze maleństwo "leży" na moim pęcherzu. Na szczęście toaleta jest w zasięgu, więc mogę spacerować... Co kilka dni doświadczam takich "uroków" ciąży ;)).
Już parę razy, prosiłam nawet, aby się lekko przesunął. Ale nie zawsze słucha, uparciuch ;)).

wtorek, 23 listopada 2010

Czosnek i krówki....

Od paru dni takie skrajności smakowe towarzyszą mi na co dzień ;)).
Zrzucam taką zbitkę smaków na uroki ciąży, chociaż i przed stanem błogosławionym nie stroniłam od nich.
Jednak patrząc na ilości spożytych w ostatnich dniach, nierzadko jedno z drugim, to już strach ;)).
Krówki, te z kwiatuszkiem-najlepsze, dojrzałam parę dni temu na zakupach w osiedlowym lewiatanie. Ochota na trufle zmalała prawie do zera, natomiast zapotrzebowanie na słodycze, wprost przeciwnie.
Krówki z kwiatuszkiem doskonale spełniają swoją rolę.
Czosnek również. Zaczęło się od lekkiego przeziębienia. Okazało się, że to faktycznie najlepszy i naturalny antybiotyk, dodatkowo o błyskawicznym działaniu ( za 1 dzień 5 spożytych ząbków postawiło nas na nogi ). Ochota na czosnek nie odeszła z przeziębieniem i teraz w ramach wzmacniania odporności organizmu oraz smaków ( mamusi i bejbika ) jemy sobie każdego dnia.
Mamy świadomość tego, że aromaty czosnku są nie dla wszystkich do zniesienia. Staramy się po spożyciu nie wychodzić już z domu. Ale jacy zdrowi z bejbikiem będziemy ;)).

sobota, 20 listopada 2010

Ach, ta technika ;))

Niestety, ale znowu mnie wczoraj pokonała ;)).
Chciałam napisać nowy post na blogu, ale po zmianie jego wyglądu okazało się, że kompletnie nie wiem, jak to zrobić. Znowu wyszła moja totalna "antytechniczność" w życiu codziennym;)).
Mam nadzieję, że nasz bejbik nie odziedziczy tego po mnie;)). Tylko inne, te "wyjątkowe" ;D cechy, a resztę po tatusiu ;)) ( też te najlepsze ).
Tatuś bejbika, po powrocie do domu, "oświecił" mnie dopiero, jak należało to zrobić. Jak wiele innych rzeczy, okazało się to łatwe ;)).
A chcieliśmy napisać wczoraj, że jesteśmy po kolejnej wizycie u lekarza, tym razem u endokrynologa.
Okazało się, że bejbik rośnie i zapotrzebowanie na hormony tarczycy wzrosło ( ale to ponoć normalne w czasie ciąży ). Lekarz, tradycyjnie już, słuchał stetoskopem serduszka, naszego maleństwa i stwierdził, że wszystko jest ok.
Czujemy się dobrze, żadne dolegliwości nas nie nękają ( poza brzydką opryszczką ;(( ) brzusio powoli rośnie. Drugi trymestr ciąży bardzo nam służy ;))

środa, 17 listopada 2010

Dobre wieści ;))

Nadeszły już wczoraj.
Poznałam wyniki drugiej części badań prenatalnych. Po usg pobrano mi krew na test podwójny ( PAPA ) i wczoraj telefonicznie usłyszałam dobre wieści.
Wyniki badań są dobre i ryzyko choroby genetycznej naszego bejbika bardzo spadło, pomimo tego, że najmłodszą mamusią już nie jestem ;-)).
Tym bardziej cieszy fakt, że badania te pokrył w całości nasz kochany NFZ ( grudniowe badania również pokryje ). Całą resztę trzeba płacić, niestety.
Kobieta w ciąży "teoretycznie" ma prawo do wielu bezpłatnych badań, których kasa chorych nie pokrywa poza ciążą. Praktycznie, jeśli korzysta się z prywatnej opieki, automatycznie traci się to prawo ;((.
Nawet wtedy, gdy na wizytę do specjalisty na kasę chorych  ( w moim przypadku endokrynologa ) trzeba czekać do pół roku. A ja muszę ją mieć co 3 tygodnie.
Oki, koniec marudzenia ;)). Bejbik od wczoraj nie przejawił żadnej,  na tyle silnej aktywności, abym  poczuła, to co wczoraj. Czekamy dalej;)).
Na razie szykujemy muzyczne składanki dla bejbika, bo od 16 tygodnia już ponoć słyszy.
Zaczniemy od muzyki poważnej ;)), kończąc pewnie na tej całkiem niepoważnej ;)).

wtorek, 16 listopada 2010

Pierwszy ruch ;)) ??

Chyba nadszedł w końcu ten dzień ;)). Przez kilka ostatnich dni miałam kilka razy wrażenie, że coś w moim brzuchu falowało. Nie byłam pewna, czy to bejbik, czy po prostu wnętrzności ;)).
Dzisiaj, siedziałam zaczytana przy komputerze. Odebrałam wcześniej wyniki badań tarczycy i nie zachwyciły mnie niestety. Są co prawda w normie, ale szczerze mówiąc liczyłam na dużo lepsze.
Piątkowa wizyta u endokrynologa zweryfikuje wszystko i mam nadzieję, rozwieje moje obawy ( pewnie, jak zwykle bezpodstawne ).
Wracam do tego czytania.... Byłam tym na tyle pochłonięta, że nawet nie wiem o czym mówili w tym czasie na TVN24. W pewnym momencie poczułam ruch w górnej części brzucha;)). Na tyle mocny, że mój wzrok odskoczył momentalnie od monitora i spoczął na nim. Ruch się już nie powtórzył, mam jednak bardzo silne przekonanie, że to nasz bejbik dał znać o sobie.
Pewnie chciał dać znać mamusi, aby przestała czytać "mądrości" w necie i martwić się na zapas.
Obiecuję, że tak właśnie zrobię ;))

niedziela, 14 listopada 2010

Nadrabiamy zaległości ;))

Wbrew pozorom długi weekend nas nie rozleniwił. Wprost przeciwnie. Podtrzymałam długoletnią tradycję: 1 maja oraz 11 listopada robię porządki w szafie wymieniając dostępną garderobę z letniej na zimową, lub odwrotnie. Doszły do tego typowe sobotnie porządki i gotowanie obiadu, a że powera nam wczoraj nie brakowało znalazłam sobie jeszcze kilka dodatkowych zajęć.
Cóż, mówią: "ciąża, nie choroba", ale chyba wczoraj przepracowaliśmy się trochę z bejbikiem ;((.
Wieczorem trochę kiepsko się czułam, na szczęście do rana energia i dobre samopoczucie wróciło;)).
Od wczoraj mam już szlaban na domowe prace, co mnie wcale nie cieszy...
Ale po takim dniu jak dziś ( totalne lenistwo, spacer nad zaporą ,ulubione  lody z polewą karmelową w Mc Donaldsie ) szybciutko wrócimy do pełni sił.
A bejbik rośnie, bo mój brzusio też ;))

czwartek, 11 listopada 2010

Michalina odpada ;)))

Na moim ulubionym wizażu rozgorzała ognista dyskusja na temat imion do pierworodnych.
Jako, że i nas ten temat żywo dotyczy zajęliśmy się i tą kwestią.
Wprawdzie jeszcze czasu sporo i nie znamy płci naszego bejbika, ale dobrze wcześniej zastanowić się nad tą ( jakże ważną ) kwestią.
Moja pierwsza propozycja ( czyli tytułowa Michalina ) niestety odpadła w przedbiegach.
Okazuje się, że w rodzinie taty bejbika znajduje się "sławna" już ciocia o tym imieniu, z którą kojarzą się same niezapomniane wspomnienia ;))).
W jednej rodzinie jedna sławna Michalina wystarczy, dlatego nasze poszukiwania poszły w innym kierunku.
Odrzuciliśmy w przedbiegach wszystkie imiona na czasie i takie ( rzekomo ) bardzo trendy.
Wystarczyło popatrzeć w kalendarz i zobaczyć, kto obchodzi imieniny w pewien "magiczny" dla nas dzień.
I znaleźliśmy ;)). Polskie, tradycyjne imiona, które tak naprawdę nigdy się nie starzeją i przetrwają epokę Nikoli, Denisów czy innych słowotwóczych cudów ( którymi rodzice robią tak naprawdę  krzywdę Bogu ducha winnym dzieciom ).  Nasz syn będzie nazywał się Piotruś, córeczka Marysia.

środa, 10 listopada 2010

Przemeblowanie....

To niesamowite, jak taki maleńki bejbik może "przemeblować" nasze życie. I to w wielu aspektach ;))
Biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze przez jakiś czas będzie pod moim sercem, a już tak wiele zmienił, to trochę "strach się bać;)", co będzie, jak pojawi się na świecie.
Patrząc z perspektywy 2 miesięcy, od kiedy wiemy, że będziemy rodzicami wiele uległo zmianie.
Przede wszystkim we mnie: trzeba było uświadomić sobie, co wolno, a czego absolutnie nie, nie tylko w kwestii kulinarnej, ale przede wszystkim codziennych zachowań.
Biorąc pod uwagę moją dotychczasową naturę i styl życia  ( "struś pędziwiatr, czasami z lekka nerwowy";) zmiany były bardzo potrzebne od zaraz ;). Zwolniłam tempo życia. I okazało się, że można;)). Przestawiłam się na "bejbika" w trybie 24 godzinnym ;)). I całkiem fajnie wygląda świat "lekko ślamazarny";).

Wirtualnie ( na razie ) przemeblowujemy nasze mieszkanko. Wiemy już, gdzie zamieszka nasz nowy członek rodziny ;)).
Na całą resztę mamy jeszcze równe 6 m-cy ;)).
Dokładnie za pół roku powinien pojawić się na świecie nasz wyczekany bejbik ( ja obstawiam cały czas syna, Wojtek wprost przeciwnie ;)).

wtorek, 9 listopada 2010

Sikana noc ;-)))

Nie wiem, jak to inaczej nazwać, jak co 2 godziny ( prawie z zegarkiem w ręku ) budziałam się i nie było wyjścia trzeba było przespacerować się do toalety. Chyba wczoraj wieczorem bejbik bardzo intensywnie zmieniał swoje pozycje w brzuszku i w końcu zasnął ;)) uciskając mój biedny pęcherz.
Mam nadzieję, że rano zacznie swoje ruchy i poczujemy ulegę ;)).
Tak w ogóle, po przebudzeniu, jeszcze w łóżku miałam wrażenie, że coś się w moim brzuszku ruszyło ;)), a może to zwykły skurcz był. Sama już teraz nie wiem.
Idziemy dzisiaj na kontrolną wizytę do ginekologa, to zapytamy czy to już możliwe ( moja koleżanka pierwsze ruchy dziecka poczuła w kościele ;)).
Przy okazji może dowiemy się, ile bejbik urósł od piątku. Mam nadzieję, że minimum 1 cm ;)).

niedziela, 7 listopada 2010

Koniec pierwszego trymestru

Pora ogłosić koniec pierwszego i wejść z radością w drugi.
Przeleciało bardzo szybko, ale najważniejsze, że wyjątkowo spokojnie i prawie bezobjawowo.
Naczytałam i nasłuchałam się sporo o przykrych dolegliwościach tego okresu ciąży i dzisiaj już mogę stwierdzić, że jestem szczęściarą ;)).
Udało się przeżyć ten czas bez żadnych sensacji żołądkowych. A ponoć potrafią one skutecznie zatruwać życie całymi dniami. Drobne huśtawki nastrojów, zmęczenie, senność czy częste siusianie ( które było mi dane doświadczyć ) naprawdę można jakoś okiełznać i z tym żyć, ciesząc się przede wszystkim urokami stanu błogosławionego.
Teraz zaczął się ponoć najlepszy okres ciąży. Kobieta ma najwięcej energii i chęci do życia.
Zobaczymy ;)) I postaramy się go wykorzystać, najlepiej jak się da.

sobota, 6 listopada 2010

13 tygodni po...

Film z 1-go badania prenatalnego.

piątek, 5 listopada 2010

Mamy już 8 cm ;))

A chcąc być bardziej precyzyjna 8,03 cm.
Nasz bejbik urósł w ciągu 15 dni ( od ostatniego usg ) o 42 mm.
Jeszcze jestem w szoku po badania, więc pewnie ten wpis będzie z lekka chaotyczny;)).
Wszystko działo się tak szybko, albo ja będąc pod tak wielkim wrażeniem, nie nadążałam za bardzo za tym, co mówił lekarz.
A mówił same dobre rzeczy i pokazywał nam: serduszko ( bije 159 uderzeń na minutę ), główkę ( widać było półkule mózgowe ), żołądek. Kość nosowa jest na swoim miejscu, przezierność w normie ;)).
Rączki i nóżki naszego bejbika były cały czas rozbiegane ;)).
Okazało się, że nasz bejbik jest starszy o 6 dni, w stosunku do tego, co liczono na początku.
Powinien przyjść na świat 10 maja.
Na szczęście dostaliśmy płytę z zapisem badania, więc jak ochłoniemy obejrzymy to sobie jeszcze raz na spokojnie.
Następne badanie mamy 27 grudnia.
Każdego dnia, coraz bardziej dochodzi do mnie, że będę mamą ;)))).
Dzisiejszy dzień przyniósł  wielką dawkę emocji i wzruszeń. Chciało mi się płakać z radości, śmiać.
Oby każdy następny, z naszym bejbikiem pod serduszkiem, przynosił tylko takie chwile;)).

czwartek, 4 listopada 2010

Debiut ;))

Zadebiutowaliśmy dzisiaj z bejbikiem w ciążowych ciuszkach,
Nie powiem, sama radość, jak brzuszek ( na razie taki zgrabniutki ) fajnie prezentuje się wkoło.
Okazało się, że mamy całkiem dużo fatałaszków nadających się na ten okres i nie jesteśmy skazani na chodzenie ciągle w tym samym.
Nadszedł ten czas, gdy nie fryzura czy makijaż, ma przykuwać wzrok ;))
Ale właśnie nasz bejbik, coraz bardziej "wystający" na świat ;)).
My to mamy dobrze. Nasze mamy czy babcie nie miały takich udogodnień i dostępu do nieograniczonych informacji na każdy temat związany ze stanem błogosławionym. Z jednej strony fajnie, bo jesteśmy takie doinformowane, z drugiej znów, czasami mam wrażenie, że i mnie przydałaby się "blokada rodzicielska" w necie na pewne ciążowe tematy;)).
Dlatego straram się nie czytać i stresować. Staram się ;)).
Z jednego z udogodnień ciążowych jestem wyjątkowo zadowolona i będę polecała wszystkim przyszłym "mamom-kierowcom". To taki adapter na pas bezpieczeństwa, dzięki któremu jesteśmy bezpieczne w aucie, a nie uciskamy brzuchów z bejbikami ;)). Fajnie to ktoś wymyślił.
Dzisiaj naszła nas ochota na kawę. Degustujemy właśnie z bejbikiem cappuccino ;)). I leniuchujemy. Na maxa ;))

środa, 3 listopada 2010

Oczekiwanie...

Zostały nam jeszcze dokładnie 2 dni do badań prenatalnych.
O tej porze powinniśmy już oglądać na monitorze naszego bejbika.
Jakaś nostalgia nas dopadła. Nie wiem, czy to jakieś przesilenie jesienno-zimowe, a może po prostu wpływ halnego.
Wyjątkowo jestem na niego wyczulona. Podobnie, jak na pełnię księżyca ;) ( ciekawe, czy nasz bejbik może dziedziczyć i takie cechy ?;)
Tak czy owak oczekiwanie zaczyna się nam dłużyć. Do tego dochodzą jeszcze smutne informacje, jakie napływają od moich "psiapsiółek" z wizażu. Niestety liczba aniołków wzrosła dzisiaj do 8.
Wierzę, że to już koniec złych informacji.
Równie mocno wierzę w to, że nasz bejbik ma się coraz lepiej, a w piątek pokaże się nam wszystkim w pełnej krasie;).
Rosnący brzuszek pozwala mieć nadzieję, że bejbik ma się dobrze i nabiera milimetrów oraz gramów.
Zachcianki nie zmniejszyły się ani odrobinę, wręcz przeciwnie, coraz bardziej zaskakują. Mnie również ;)).
Chyba pora na następne małe "co nieco" ;).

poniedziałek, 1 listopada 2010

13 tydzień;))

Niniejszym zaczynamy dzisiaj 13 tydzień ciąży;))
Nie jesteśmy, ani nie byliśmy nigdy przesądni, ale wierzymy, że ten tydzień będzie na swój sposób wyjątkowy;).
W piątek mamy zaplanowane badania genetyczne i może przy odrobinie szczęścia dowiemy się, czy nasz bejbik to chłopczyk czy dziewczynka ;)).
Tak czy owak nasz bejbik nie jest już zarodkiem, tylko płodem! I nabywa coraz więcej umiejętności
Na razie czekamy z niecierpliwością na badania, a w tym czasie tatuś bejbika "zreperuje" do końca serduszko w szpitalu ;)), aby przygotować się min. na całą masę piątkowych wzruszeń ;)).

Nasz zegar biologiczny nie przestawił się jeszcze na czas zimowy. Ciemno za oknem, a my drugi dzień z rzędu jesteśmy z bejbikiem wyspani ;)).
Dzisiaj znowu pojedziemy odwiedzić naszych bliskich zmarłych.

sobota, 30 października 2010

Czas odwiedzin...

Taki nam teraz w kalendarzu czas nastał. Odwiedzin, zadumy i wspomnień.
Dzisiaj rano z bejbikiem i jego babcią odwiedziliśmy 2 cmentarze i bliskich tam pochowanych.
Nie wszystkich pamiętam już dobrze i ze szczegółami. Czas coraz bardziej zaciera wspomnienia...
W takich dniach nie sposób nie pamiętać o naszym aniołku, który odszedł w marcu...
Nie ma swojej "miejscówki" w ziemi, jak pozostali zmarli. Ale wykuł w naszych sercach ślad, który pozostanie do końca dni naszych. A kiedyś spotkamy się tam, gdzie jemu jest już teraz dobrze i bezpiecznie ;)).

Miałam wrażenie, że moje hormony już wróciły do normy. Chyba jednak nie ;) Na jednym z cmentarzy ujrzałam kobietę ( nazwywając rzecz po imieniu :babsko), która stojąc nad grobem z petem w ustach prowadziła głośną rozmowę przez komórkę.
Nie mogłam się opanować ( to było silniejsze ode mnie i bardzo spontaniczne ) i przechodząc obok "grzecznie" skomentowałam ;).
Szacowna "dama" była na tyle zajęta rozmową, że nawet nie zauważyła mojej skormnej osoby i oczywiście nie usłyszała komentarza. Towarzyszący jej facet ( podejrzewam syn) chyba jednak tak, bo zabijał nas wzrokiem tak długo, jak pozostawaliśmy z bejbikiem w polu jego widzenia;)).
No cóż, ciężko speuntować, co w tym momencie było silniejsze: nałóg czy głupota.
Pewnie jedno i drugie. Nie wspominając już o braku szacunku dla zmarłych.

Przedpołudniowa eskapada trochę nas z bejbikiem zmęczyła, dlatego zafundowaliśmy sobie krótką drzemkę ;)). Teraz pełni sił, w wolniutkim tempie ( jak przystało na kobietę ciężarną ) będziemy sobie robić sobotnie porządki ;)).

czwartek, 28 października 2010

Brzusio;))

Pojawił się. Nie ma już co do tego wątpliwości.
Na razie z lekka zarysowany, ale z profilu prezentujący się całkiem nieźle ;)).
Widać, że to nie oponka z przejedzenia, tylko coś o wiele poważniejszego;)).
Nadchodzi powoli czas, gdy nasza "słodziutka" tajemnica dotrze w końcu do wszystkich, z którymi spotykamy się na co dzień.
Takimi informacjami mogę się dzielić jednak każdego dnia.
W końcu nasz mały cud nabiera coraz bardziej wyrazistych kształtów i przygotowuje się do przyjścia na świat.
Jeszcze równe 200 dni ;)). A potem wszystko stanie na głowie.
Czekamy na ten dzień z wielkim utęsknieniem.

wtorek, 26 października 2010

Chwila zadumy...

Dopadła mnie wczoraj taka. Przyznaję się bez bicia, że uroniłam przy niej nawet parę łez.
Pewnie dlatego, że wczoraj był szczególny dzień.
Właśnie wczoraj mieliśmy wyznaczony termin porodu naszego pierwszego bejbika, a dzisiaj aniołka...
Po tych kilku miesiącach  wiemy już dobrze, że dzieci tak naprawdę  nie umierają,  tylko zmieniają datę przyjścia na świat.
Nasz pojawi się w maju przyszłego roku ;)) A aniołek gdzieś z góry czuwa, by wszystko szło w dobrym kierunku.
A przecież idzie. Dzisiaj byliśmy u endokrynologa, wyniki mamy dobre. Pan doktor słuchał stetoskopem serduszka naszego bejbika. I słyszał, jak bije miarowo ;)).
Takie momenty, też potrafią mnie wzruszyć, nie mniej niż oglądanie bejbika na usg.
Kochamy Cię życie....

poniedziałek, 25 października 2010

Macierzyństwo.

To wielkie wyzwanie! Jak wielkie? Hmmm jeśli jest większym wyzwaniem aniżeli ciąża sama w sobie to naprawdę nie będzie łatwo. Nie o to w życiu chodzi aby było łatwo więc będzie dobrze! Sama ciąża jak się okazuje nie jest tylko wyzwaniem dla kobiety. Mężczyźni również ją przeżywają! Nasze kochane kobietki z brzuszkami bywają nieco odmienne od tego jakie były przed stanem brzemiennym. Sporo dzieje się w ich organizmach co i nie pozostaje bez wpływu na kochane ich główki. Czasem ciężko to wszystko przełknąć ale od tego jesteśmy by trwać i służyć.

niedziela, 24 października 2010

Piękniejemy ;))

Bejbik na razie w brzuszku. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości ;)).
Nabiera kształtów i kolorytów.
A mamusia postanowiła poświecić dzisiejsze południe dla urody.
Nie łudzę się, że zdziałam cuda. Mam duże lustro w domu i swoje wiem.
Ale takie domowe zabiegi potrafią zdziałać cuda na psychikę. Więc dlaczego nie skorzystać.
Tatuś bejbika pojechał na badania, więc mogę się dowoli przechadzać po domu z algową maseczką na twarzy;D i owocową na włosach.
A na deser czeka na nas w lodówce tiramisu ;).
Będzie rozkosz dla ciała i ducha ;)).
W końcu szczęśliwa mama, to szczęśliwy bejbik!

sobota, 23 października 2010

Ach, te hormony ;(

Bywam nieznośna!
Przyznaję się bez bicia;).
Bejbik, rozwijający się pod moim serduszkiem i związane z tym burze hormonalne robią swoje.
Aż wstyd przyznać, ale dzisiaj dostało się mojej mamie.
Przez ostatnie dni tatuś bejbika też nie narzekał na brak "wrażeń" z mojej strony.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że można się w 3 sekudny rozpłakać.
Co więcej, można to zrobić nawet kilkanaście razy dziennie ( o zgrozo !! ).
Muszę wziąć się za siebie. Najwyższa pora.
W końcu, nigdy nie jest za późno, aby popracować nad sobą.
Nawet w stanie błogosławionym ;-))).
Do dzieła, mamuśka !

czwartek, 21 października 2010

Bye, bye rurki ;)))

Nie te z kremem. Ale dżinsowe, ukochane, z lekka już wytarte...
Bejbik rośnie, co cieszy i napawa dumą, więc potrzebuje coraz więcej miejsca.
Mój brzusio zaczyna nabierać nowych, "mamusinych" kształtów.
Mam tylko nadzieję, że na jego wielkość nie mają wpływu moje zachcianki ( aż wstyd się przyznać, ale przez całe swoje dotychczasowe życie nie zjadłam tylu trufli, ile przez ostatni tydzień ).
To było, jak olśnienie ;) A to wszystko, przez reklamę na jednym ze sklepów Żabka. Na tyle przemówiła do mojej wyobraźni i podrażniła kubki smakowe, że kupiłam od razu i nie rozstaję się z nimi do dzisiaj.
Lody z polewą karmelową z Mc Donaldsa równie mocno przemawiają do mojej ciążowej wyobraźni, na szczęście Mc Donalds daleko, a Lewiatan z truflami jest pod samym blokiem ( niestety ) ;D

Na szczęście jestem przygotowana na nową sytuację. Dzięki mojej bratowej ( od 2 m-cy szczęśliwej  mamusi Zuzi ), która  zaopatrzyła mnie w odpowiednie spodnie.
Myślę, że lada dzień włożę je po raz pierwszy.
A z rurkami zobaczymy się znowu na wiosnę ;))) ( jak nie przesadzę z zachciankami oczywiście... )

wtorek, 19 października 2010

Rośniemy, rośniemy....

Ja wszerz, a bejbik wzdłuż ;)
Jesteśmy właśnie po wizycie u pana doktora.
Badanie usg pokazało, że nasz bejbik ma już całe 38 mm ( urósł o 24 mm w ciągu niecałych 3 tygodni ).
To strasznie "żywy" osobnik. Cały czas się wiercił i kręcił, na dzień dobry pomachał nam ( mnie i lekarzowi ) rączkami. Widziałam bijące serduszko naszego maleństwa ;).
I jak tu się nie wzruszyć w takim momencie...
To jedna z niezapomnianych chwil w życiu.
Na pamiątkę dostaliśmy następną fotkę ;).

To nie wszystkie dobre wiadomości tego dnia. Tatuś bejbika przeszedł zabieg i jego serduszko ma się coraz lepiej. Mam nadzieję, że jutro będziemy znowu we troje ;).

Życie jest naprawdę piękne. Nawet w pochmurny dzień ;).

Skoro świt...

Wstaliśmy dzisiaj z bejbikiem skoro świt. I ciągle jeszcze jest ciemno.
Dzisiaj rano zawozimy tatusia bejbika na "reperację" serduszka.
Jutro, albo za kilka dni wróci do nas jak nowy, pełny sił i energii do ślubnych przygotowań i nie tylko ;).

A my z bejbikiem wykorzystamy dzisiejsze samotne popołudnie i pójdziemy do pana doktora. Zobaczymy, ile urośliśmy ( mój brzusio i bejbik wewnątrz ). Patrząc na ulubione dżinsy na pewno, chociaż waga ostatnio cofnęła się z lekka ;).
Liczymy na dobre wieści i następną fotkę do albumu naszego maleństwa ;).

sobota, 16 października 2010

Chińskie mądrości ;))

Na tym etapie ciąży wróciliśmy, podobnie, jak w marcu do kwestii płci naszego bejbika.
W marcu, zarówno chiński kalendarz płci, jak i nasze przeczucia były identyczne. Będzie dziewczynka;).
Maleńka odeszła jednak wtedy od nas...

Dzisiaj nie jesteśmy już tak zgodni w swoich przeczuciach.
Ja i chiński kalendarz wskazujemy na juniora.
Tatuś bejbika jest pewny, że dziewczynka ( nieraz w ciągu dnia wysyła do mnie smsa o treści: " jak się czują moje kochane dziewczynki" ;).

Moje zachcianki są bardzo zróżnicowane w kwestii smaków i nijak nie wskazują na płeć potomka.  Od dwóch dni zajadam się truflami, a odrzuca mnie skutecznie od potraw mięsnych na rzecz nabiału.
Dzisiaj nie mogę się nacieszyć sokiem jednodniowym jabłkowym. Co za rozkosz do podniebienia ;)).

Tak naprawdę najważniejsze jest, aby bejbik rozwijał się zdrowo i rósł w siłę ;)).
Nieważne, czy chłopczyk czy dziewczynka, najważniejsze, że chciane i już bardzo kochane i wyczekiwane;)).

wtorek, 12 października 2010

Zmiany, zmiany, zmiany....

To się porobio....
Odliczaliśmy dni nie tylko do narodzin bejbika ale także do naszego sakramentalnego "tak".
Już za 4 dni. Tak bylo do dzisiaj.
Rozkochane do granic możliwości ;))  serce tatusia bejbika, zaczęło bić zbyt szybko, powodując pewne perturbacje zdrowotne.
Na szczęście pomoc przyszla w samą porę. Serduszko trzeba zreperować. W tym tygodniu.
Dlatego nasze potrójne "tak" zabrzmi trochę później. Za tydzień, dwa lub trzy.
Zabrzmi jednak donośniej ;)) Nie mamy co do tego wątpliwości...

A nasz bejbik rośnie coraz bardziej. Rozpycha powoli mój brzusio.
Za tydzień idziemy do Pana doktora zobaczyć, ile urósł.

PS. Sukienka ślubna wisi już w mojej szafie. Nie mogę się na nią napatrzeć ;)))

piątek, 8 października 2010

To znowu my;))

Meldujemy się ponownie. Pół roku przeleciało w mgnieniu oka.
Dzisiaj znowu we trójkę, no prawie ;))
Nasz bejbik tydzień temu miał całe 14,2 mm. Dzisiaj pewnie już ponad 20, bo ponoć rośnie 1mm na dzień.
Jesteśmy szczęśliwi, że wrócił do nas i postanowił przyjść na świat w maju przyszłego roku.
Czekamy na niego z utęsknienim.


A na razie skupiamy się na tym, co stanie się za tydzień w sobotę.
Wśród przyjaciół i najbliższych, w pięknym starym kościółku u podnóża gór będziemy sobie ślubować miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
Będziemy ślubować we troje ;)), a nasz bejbik będzie dla nas najcudowniejszym prezentem w tym dniu.

PS. Tym razem nie było tytułowych "dwóch kreseczek". Od początku wiedzieliśmy, że "COŚ" się dzieje.
Wynik badania krwi tylko potwierdził nasze przypuszczenia i dał ogromną radość.

wtorek, 30 marca 2010

W zderzeniu z rzeczywistością...

Wyszłam dzisiaj z domu do ludzi.
Trochę obawiałam się tej konfrontacji. W końcu tak wiele osób wiedziało, że "jesteśmy w ciąży".
Od paru dni trzeba weryfikować tą informację. I naprawdę nie jest to proste.
Na szczęście nie było tak źle.
Być może mam jeszcze na twarzy wypisane ślady przeżyć z ostatniego tygodnia.
Na szczęście nie jestem sama. We dwoje łatwiej.
Przyjaciele i dobrzy znajomi też nie próżnują.
Jesteśmy szczęściarzami, że ich tak wielu wkoło.
Dziękujemy Wam za wszystko ;).

piątek, 26 marca 2010

Pustka...

Wróciłam.
A życie toczy się dalej. Niestety, żadne traumatyczne wydarzenie nie może sprawić, że zatrzyma się, zaczeka, aż wrócimy do normalności.
To były 2 ciężkie dni, tym bardziej, że otaczały mnie zewsząd ciężarne kobiety, młode matki i ich noworodki.
Z tym też musiałam się zmierzyć.
Ból fizyczny został farmakologicznie okiełznany, na duszę nie ma lekarstwa aplikowanego strzykawką czy tabletką.
Świadomość, że nasz aniołek jest w niebie musi nam pozwolić żyć dalej.
Normalnie żyć. Ale inaczej niż przed...
Lepiej, dojrzalej, pełniej. Nauczyć cieszyć się pierdołkami i rzeczami z pozoru banalnymi.
To duże wyzwanie.
Wiem, że podołamy.

środa, 24 marca 2010

Czas pożegnań

Jutro rano muszę stawić się w szpitalu.
Nadejdzie czas pożegnania. Wiem, że niejeden pomyśli, że to tylko 9 tygodniowy płód.
Ale dla mnie ( nas ) nasz aniołek.
Wydawało mi się, że już wszystkie łzy wylałam. Jeszcze nie...
Ponoć czas goi rany. Pewnie i tą kiedyś zabliźni.
Ale nasz aniołek pozostanie w naszych serduszkach na zawsze...[*]

wtorek, 23 marca 2010

Zawieszamy....

Zawieszamy dalsze pisanie bloga.
Do czasu, gdy na nowym teście ciążowym ujrzymy upragnione dwie kreseczki.
Nasza upragniona kruszynka odeszła od nas....
"Dzieci nie umierają. One tylko zmieniają datę swojego przyjścia na świat"
Będziemy czekać z utęsknieniem na ten czas.
Dziękujemy, że byliście z nami....

środa, 17 marca 2010

Wuzetka ;))

Od południa chodzi za mną wuzetka.
Normalnie mam typowo ciążową zachciankę.
Na szczęście ( nieszczęście ) o tej porze w naszej prowincjonalnej mieścince raczej niedostępna.
Nie sądzę również , że do jutra mi to przyjdzie.
Tatuś Wojtuś jutro z rana pewnie odpali naszą chaberkową maszynę i ruszy do cukierni. Po wuzetkę dla mamusi "bejbika";-))

wtorek, 16 marca 2010

Nadrabiam....

W ramach tego że mamuśka pisze rzetelnie i często, muszę troszkę nadrobić! Teraz będzie coś kontrowersyjnego i na pewno na polu mojego związku ten wpis nie pozostanie bez polemiki.

Ciężko zdefiniować ten "objaw" ciąży, użyję więc kilku potencjalnie trafnych słów: lekkie przewrażliwienie, ponad-zachowawczość. Ok nieważna definicja. Posłużę się przykładami: Na zdanie "...ugryzł mnie dziś królik siostry..." słyszę odpowiedź: "toksoplazmoza" (choroba wywołana przez pierwotniaka, przenoszonego przez gryzonie, bardzo niebezpieczna dla płodu). Na pytanie "może odrobinę winka?" słyszę odpowiedź: "FAS" (Fatal Alcohole Syndrome - zespół okropnych powikłań u dzieci, spowodowany piciem alkoholu przez ciężarne kobiety).
Można by tak punktować a to wszystko odnosi się do bardzo wielu dziedzin życia.

Póki co usiłuję znaleźć odpowiedź na pytanie CZY (i o ile) gdzieś tutaj kończy się troska a zaczyna przesada.
Cieszę się bardzo z tego że mamusia tak bardzo dba o malucha ale z drugiej strony nie chciałbym aby przez całe prenatalium żyła tylko maluszkiem.

O preferencjach smakowych z drugiej strony.

Chyba i ja mam prawo aby wtrącić swoje dwa zdania odnośnie apetytu przyszłej mamusi. A więc powiedzieć trzeba że smak przyszłej mamusi mocno się wyostrzył. Póki co nie ma jeszcze "mitycznych" atrybutów ciąży typu kiszone ogórki ale potrafi się pogniewać o zwykły batonik, którego facet zupełnie niewinnie zapomni kupić. Cóż czynić.... Nikt nie mówił że będzie łatwo. Pilnie obserwuję zmiany zachowań, humory jak i inne ciążowe objawy i chętnie podzielę się konkluzjami z innymi przyszłymi tatusiami. Naturalnie nie mam tu na myśli żadnej generalizacji, ale myślę że pewne aspekty "błogosławionego stanu" są wspólne dla wielu pań.

poniedziałek, 15 marca 2010

Smaki ciąży....

Z dnia na dzień coraz bardziej rozumiem, co oznaczają "ciążowe" zachcianki.
Zeszłotygodniowy batonik, to było tylko preludium tego, co powoli wkrada się w nasze życie.
Preferencje smakowe, nie pozwalają jednoznacznie kierować się ku którejś z płci. To wszystko zależy od przysłowiowego dnia i godziny ;)).
Parę lat nie jadłam bananów ( tylko mrożone do koktajli ). Teraz wręcz je pokochałam. Dzień bez banana, to dzień stracony ;)). 
Dzisiaj wpadła mi w oko wyjątkowo "urocza" wuzetka ;)). Jak się później okazało "mniamuśna".
Dla równowagi odsmażyłam sobie na patelni 2 pierogi z kapustą i grzybami.
Jutro czeka na mnie kwaśnica ( dzieło mojego Taty) ;)). Pewnie zostanie zagryziona czekoladą toffi z Wedla ( która jest na wyposażeniu mojej przepastnej torebki).
I tak sobie mijają kolejne nasze dni. Moje ciało cały czas daje mi "ciążowe znaki", czyli bardzo optymistycznie;)).
Gdyby jeszcze pani zima zdecydowała się na odwrót, byłaby naprawdę pełnia szczęścia,
Jest 23. Witaminka dla "bejbika" i idziemy spać.

piątek, 12 marca 2010

Oczekiwanie....

Środowa wizyta u lekarza nie zakończyła się tak jak oczekiwaliśmy. 
Gdzieś się nasza kruszynka "schowała", że jej pan Doktor nie dostrzegł na monitorze.
Tylko pęcherzyk płodowy widać było dokładnie.
Nie znamy dokładnej daty poczęcia, więc 7 tydzień ciąży jest dla nas dalej czysto teoretyczny.
Przyznaję bez bicia, że wyszłam z lekka zdołowana z gabinetu. Ale dzisiaj już wiem, że nic nie jest przesądzone.
Moje "psiapiółki" ;)) z Wizażu miały podobnie ( 3 zbliżone przypadki ) i szybko przywróciły mnie do pionu;)).
Dlatego dalej dużo odpoczywamy, zażywamy lekarstwa i czekamy na następną wizytę.
Myślimy pozytywnie, objadamy się smakołykami, oglądamy śmieszne filmy i gorąco wierzymy, że owoc naszej miłości rośnie i ma się coraz lepiej...
Bardzo pomagają nam najbliżsi, rodzina i spore grono przyjaciół, znajomych i fanów ;)).
Ich energia, dobre słowo i inne formy wsparcia ( tego duchowego też ) są dla nas wyjątkowo cenne;)).
Czytającym, w imieniu swoim i "bejbika" już dziękujemy.
Niech ten blog będzie dla niego najlepszą pamiątką.

poniedziałek, 8 marca 2010

Tatuś zajęty;)), to my napiszemy...

Początek tygodnia dał mi z lekka popalić. Stan ciała mojego i "bejbika" jak najbardziej ok;)), za to z duchem nie do końca było wszystko ok.
W połowie dnia odniosłam wrażenie, że prawie wszyscy ;)) są przeciwko, albo przynajmniej odmiennego zdania.
Teraz, z perspektywy następnych kilku godzin, wiem, że to mylne odczucie, jednak huśtawki moich hormonków zrobiły swoje ( mam nadzieję, że nie będą towarzyszyć mi każdego dnia, bo kto ze mną wytrzyma ;-)))).
Kilka łez wylanych w koszulę ( niestrudzonego pocieszyciela i tatusia "bejbika" zarazem ) pomogło wrócić do normy i ponownie uwierzyć, w to co ważne ;)).
Kilkunastominutowa drzemka rozwiała już wszelakie wątpliwości.
Za dwa dni wybieramy się z "bejbikiem" do pana Doktora. Liczymy po cichu na pierwszą fotkę naszego maleństwa ;)). Brzusio powoli rośnie, więc "bejbik" też ;)).

sobota, 6 marca 2010

Uroków ciąży ciąg dalszy...

Z dnia na dzień jest mi dane dostrzegać coraz to nowe uroki "stanu błogosławionego";-)).
Zauważyłam, że bardzo wyostrzył mi się zapach. Na korytarzu w bloku w mig rozpoznaję, co moi sąsiedzi serwują dzisiaj na obiad. Ostatnio przez dwa dni dominowała kiszona kapusta ;-)).
Podobnie jest w domu czy sklepie. Raz po raz coś lub kogoś obwąchuję ( wprowadzając czasami w rozpacz mojego mężczyznę ).
Co do preferencji smakowych: myślę, że są takie same jak przed ciążą.
Jeden raz miałam tylko "pilną potrzebę" zjedzenia batonika. Kinder Bueno załatwiło sprawę;)).
Myślę, że wszystko jeszcze przede mną. Mojej bratowej ( również w ciąży ) koledzy z pracy przywożą słoiki ogórków kiszonych;)).

piątek, 5 marca 2010

Jak to fajnie w ciąży być.....

Dwóch dni potrzebowałam, by dojść do siebie po porannej, zaskakującej wiadomości;-).
Od tego czasu minął tydzień i muszę stwierdzić: jak to fajnie w ciąży być;-)).
Naprawdę, sama rozkosz i przyjemność. Nie mam żadnych mdłości czy innych "uprzyjemniaczy" tegoż stanu, sypiam mniej, niż mój facet ;-)), humor i apetyt dopisują, ludzie wkoło są wyjątkowo sympatyczni. Zmieniły mi się priorytety w wyszukiwarkach;)). Wszyscy mi bliscy troszczą się o mnie (nas ), jak nigdy. Ulubione dżinsy okazały się z lekka ciasnawe, ale taki problem, to nie problem przecież,
Już nawet do brzucha mówić zaczęłam, w formie żeńskiej oczywiście ( "maleńka"), ale dzisiejsza lektura, dotycząca wpływu kalendarza księżycowego na płeć dziecka nakazała mi zmienić z lekka ten stan rzeczy.
Postanowiłam dyplomatycznie zmienić formę na "bejbik";-)).
Tak czy owak, polecam kobietki ten stan.

chłopiec czy dziewczynka?

Mijają kolejne dni a my głowimy się nad imieniem. Płeć jak wynika z mojego nieskromnie mówiąc nieomylnego przeczucia jest już jasna - będzie dziewczynka! Kalendarz chiński mówi co innego ale chyba nie ma co się nad tym rozwodzić. Dla dodania odrobiny dowcipu, muszę napisać, że Ania tuż przed tym jak się dowiedziała, zakupiła MEGA-Pack tamponów w liczbie opakowań równej 3! :-) Jako ciekawostkę dodam też że odkryłem niezawodny lek na bóle menstruacyjne. Jedna aplikacja i 9 miesięcy bez bólu.

środa, 3 marca 2010

Oswajania się ciąg dalszy...

Więc wiemy już że będziemy rodzicami! Beta hCG z próby ciążowej sugeruje 3,4,lub piąty tydzień. Sugestia badania laboratoryjnego to jedno a wspomnienie niepowtarzalnej nocy to drugie (słowem wiem dokładnie kiedy to się stało!). Pora odwiedzić "dowCIPNEGO" lekarza. Ten twierdzi że wszystko ok i również sugeruje 4 lub 5 tydzień. Nagle okazuje się że wszyscy wokół wiedzą lepiej kiedy począłeś własne dziecko :-).

poniedziałek, 1 marca 2010

Niedowierzanie...

Co prawda jeszcze przed zrobieniem testu miałem intuicyjne przeczucie (dokładnie tak! Mężczyzna obdarzony intuicja - na co mam świadka, który zaświadczy) że jednak jesteśmy w ciąży ale pragmatycznie rzecz biorąc jak test za 9.99 PLN może oznajmić człowiekowi jedną z najważniejszych w jego życiu wiadomości... Zapada decyzja. Przy okazji zaplanowanych wcześniej badań Ania zrobi tzw. próbę ciążową polegającą mniej więcej na ilościowym określeniu hCG we krwi. Próbka oddana rano wynik dnia następnego w samo południe. Po wstępnym oswojeniu się z rodzicielstwem okazuje się że wszędzie wokół w radiu w telewizji, dosłownie wszędzie mowa jest o dzieciach lub ciąży! Nawet w TVN na 3 wiadomości emitowane na pasku u dołu ekranu wszystkie owe niosą znamię tak dla nas rzeczowego tematu.

Początki.

Wiadomość dotarła do nas o 4:50 dnia 23 lutego roku pańskiego 2010. Wolny i wyrazisty krok Ani w drodze z toalety zwiastował "przełomowe" wieści. 5 minut milczenia i okazuje się ze kreseczki na teście są dwie! Co to oznacza? Trudno zebrać myśli ale w dużym uproszczeniu okazuje się, że dokonaliśmy aktu prokreacji. Mówiąc mniej darwinistycznie, będziemy rodzicami :-) Chyba oboje zdawaliśmy sobie sprawę z potencjalnej możliwości "takiego" obrotu wydarzeń, ale szok zaczął szturmować nasze przerażone jak i szczęśliwe główki.

W. Ostatni papieros z paczki był palony w momencie gdy 4 krople porannego moczu padały na małe okienko w plastikowej obudowie testu. Pokusa zapalenia po "brzemiennej" wiadomości pozostać więc musiała niepełniona. Pozostało tylko pokorne odliczanie 70 minut do otwarcia sklepu. Co w takiej sytuacji czuje mężczyzna? Zupełnie nie pamiętam! Szok i te kilkanaście tysięcy myśli na sekundę bardzo skutecznie upośledziły pamięć.

A. Matka natura zmusiła mnie do pobudki o tak wczesnej porze, a co za tym idzie, przyśpieszyła bardzo chwilę, która mimo wszystko już wtedy postawiła nasze życie na uszach;-).
Nie miałam odwagi, aby wyjść z łazienki i gdzieś obok zaczekać na wynik. Siedziałam i wpatrywałam się, jak "zapodane" kropelki rozlewają się w okienku ujawniając pierwszą, a za chwilę drugą!! kreseczkę...

P.S Pierwsze reakcje i pierwsze słowa zupełnie nieoczekiwanie... Np. Ania ze łzą w oku stwierdza że nie ma ubrań ciążowych (co zapadnie w moją pamięć na długie jak mniemam lata).

Share & Enjoy

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More