Legenda:

Jako że blog, tak jak i dziecko, będzie miał ojca i matkę, dla rozróżnienia posty pisane przez mamę będą w kolorze czerwonym natomiast te pisane przez tatusia w kolorze niebieskim.


Dwie kreseczki. A cóż to takiego?

hCG to hormon produkowany od niemal samego początku ciązy przez zarodek. Jego obecność zwiastują tytulowe dwie kreseczki na prostym teście ciązowym, kupionym w aptece. Chyba jasnym więc jest to o czym traktował będzie ten blog.

sobota, 30 października 2010

Czas odwiedzin...

Taki nam teraz w kalendarzu czas nastał. Odwiedzin, zadumy i wspomnień.
Dzisiaj rano z bejbikiem i jego babcią odwiedziliśmy 2 cmentarze i bliskich tam pochowanych.
Nie wszystkich pamiętam już dobrze i ze szczegółami. Czas coraz bardziej zaciera wspomnienia...
W takich dniach nie sposób nie pamiętać o naszym aniołku, który odszedł w marcu...
Nie ma swojej "miejscówki" w ziemi, jak pozostali zmarli. Ale wykuł w naszych sercach ślad, który pozostanie do końca dni naszych. A kiedyś spotkamy się tam, gdzie jemu jest już teraz dobrze i bezpiecznie ;)).

Miałam wrażenie, że moje hormony już wróciły do normy. Chyba jednak nie ;) Na jednym z cmentarzy ujrzałam kobietę ( nazwywając rzecz po imieniu :babsko), która stojąc nad grobem z petem w ustach prowadziła głośną rozmowę przez komórkę.
Nie mogłam się opanować ( to było silniejsze ode mnie i bardzo spontaniczne ) i przechodząc obok "grzecznie" skomentowałam ;).
Szacowna "dama" była na tyle zajęta rozmową, że nawet nie zauważyła mojej skormnej osoby i oczywiście nie usłyszała komentarza. Towarzyszący jej facet ( podejrzewam syn) chyba jednak tak, bo zabijał nas wzrokiem tak długo, jak pozostawaliśmy z bejbikiem w polu jego widzenia;)).
No cóż, ciężko speuntować, co w tym momencie było silniejsze: nałóg czy głupota.
Pewnie jedno i drugie. Nie wspominając już o braku szacunku dla zmarłych.

Przedpołudniowa eskapada trochę nas z bejbikiem zmęczyła, dlatego zafundowaliśmy sobie krótką drzemkę ;)). Teraz pełni sił, w wolniutkim tempie ( jak przystało na kobietę ciężarną ) będziemy sobie robić sobotnie porządki ;)).

czwartek, 28 października 2010

Brzusio;))

Pojawił się. Nie ma już co do tego wątpliwości.
Na razie z lekka zarysowany, ale z profilu prezentujący się całkiem nieźle ;)).
Widać, że to nie oponka z przejedzenia, tylko coś o wiele poważniejszego;)).
Nadchodzi powoli czas, gdy nasza "słodziutka" tajemnica dotrze w końcu do wszystkich, z którymi spotykamy się na co dzień.
Takimi informacjami mogę się dzielić jednak każdego dnia.
W końcu nasz mały cud nabiera coraz bardziej wyrazistych kształtów i przygotowuje się do przyjścia na świat.
Jeszcze równe 200 dni ;)). A potem wszystko stanie na głowie.
Czekamy na ten dzień z wielkim utęsknieniem.

wtorek, 26 października 2010

Chwila zadumy...

Dopadła mnie wczoraj taka. Przyznaję się bez bicia, że uroniłam przy niej nawet parę łez.
Pewnie dlatego, że wczoraj był szczególny dzień.
Właśnie wczoraj mieliśmy wyznaczony termin porodu naszego pierwszego bejbika, a dzisiaj aniołka...
Po tych kilku miesiącach  wiemy już dobrze, że dzieci tak naprawdę  nie umierają,  tylko zmieniają datę przyjścia na świat.
Nasz pojawi się w maju przyszłego roku ;)) A aniołek gdzieś z góry czuwa, by wszystko szło w dobrym kierunku.
A przecież idzie. Dzisiaj byliśmy u endokrynologa, wyniki mamy dobre. Pan doktor słuchał stetoskopem serduszka naszego bejbika. I słyszał, jak bije miarowo ;)).
Takie momenty, też potrafią mnie wzruszyć, nie mniej niż oglądanie bejbika na usg.
Kochamy Cię życie....

poniedziałek, 25 października 2010

Macierzyństwo.

To wielkie wyzwanie! Jak wielkie? Hmmm jeśli jest większym wyzwaniem aniżeli ciąża sama w sobie to naprawdę nie będzie łatwo. Nie o to w życiu chodzi aby było łatwo więc będzie dobrze! Sama ciąża jak się okazuje nie jest tylko wyzwaniem dla kobiety. Mężczyźni również ją przeżywają! Nasze kochane kobietki z brzuszkami bywają nieco odmienne od tego jakie były przed stanem brzemiennym. Sporo dzieje się w ich organizmach co i nie pozostaje bez wpływu na kochane ich główki. Czasem ciężko to wszystko przełknąć ale od tego jesteśmy by trwać i służyć.

niedziela, 24 października 2010

Piękniejemy ;))

Bejbik na razie w brzuszku. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości ;)).
Nabiera kształtów i kolorytów.
A mamusia postanowiła poświecić dzisiejsze południe dla urody.
Nie łudzę się, że zdziałam cuda. Mam duże lustro w domu i swoje wiem.
Ale takie domowe zabiegi potrafią zdziałać cuda na psychikę. Więc dlaczego nie skorzystać.
Tatuś bejbika pojechał na badania, więc mogę się dowoli przechadzać po domu z algową maseczką na twarzy;D i owocową na włosach.
A na deser czeka na nas w lodówce tiramisu ;).
Będzie rozkosz dla ciała i ducha ;)).
W końcu szczęśliwa mama, to szczęśliwy bejbik!

sobota, 23 października 2010

Ach, te hormony ;(

Bywam nieznośna!
Przyznaję się bez bicia;).
Bejbik, rozwijający się pod moim serduszkiem i związane z tym burze hormonalne robią swoje.
Aż wstyd przyznać, ale dzisiaj dostało się mojej mamie.
Przez ostatnie dni tatuś bejbika też nie narzekał na brak "wrażeń" z mojej strony.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że można się w 3 sekudny rozpłakać.
Co więcej, można to zrobić nawet kilkanaście razy dziennie ( o zgrozo !! ).
Muszę wziąć się za siebie. Najwyższa pora.
W końcu, nigdy nie jest za późno, aby popracować nad sobą.
Nawet w stanie błogosławionym ;-))).
Do dzieła, mamuśka !

czwartek, 21 października 2010

Bye, bye rurki ;)))

Nie te z kremem. Ale dżinsowe, ukochane, z lekka już wytarte...
Bejbik rośnie, co cieszy i napawa dumą, więc potrzebuje coraz więcej miejsca.
Mój brzusio zaczyna nabierać nowych, "mamusinych" kształtów.
Mam tylko nadzieję, że na jego wielkość nie mają wpływu moje zachcianki ( aż wstyd się przyznać, ale przez całe swoje dotychczasowe życie nie zjadłam tylu trufli, ile przez ostatni tydzień ).
To było, jak olśnienie ;) A to wszystko, przez reklamę na jednym ze sklepów Żabka. Na tyle przemówiła do mojej wyobraźni i podrażniła kubki smakowe, że kupiłam od razu i nie rozstaję się z nimi do dzisiaj.
Lody z polewą karmelową z Mc Donaldsa równie mocno przemawiają do mojej ciążowej wyobraźni, na szczęście Mc Donalds daleko, a Lewiatan z truflami jest pod samym blokiem ( niestety ) ;D

Na szczęście jestem przygotowana na nową sytuację. Dzięki mojej bratowej ( od 2 m-cy szczęśliwej  mamusi Zuzi ), która  zaopatrzyła mnie w odpowiednie spodnie.
Myślę, że lada dzień włożę je po raz pierwszy.
A z rurkami zobaczymy się znowu na wiosnę ;))) ( jak nie przesadzę z zachciankami oczywiście... )

wtorek, 19 października 2010

Rośniemy, rośniemy....

Ja wszerz, a bejbik wzdłuż ;)
Jesteśmy właśnie po wizycie u pana doktora.
Badanie usg pokazało, że nasz bejbik ma już całe 38 mm ( urósł o 24 mm w ciągu niecałych 3 tygodni ).
To strasznie "żywy" osobnik. Cały czas się wiercił i kręcił, na dzień dobry pomachał nam ( mnie i lekarzowi ) rączkami. Widziałam bijące serduszko naszego maleństwa ;).
I jak tu się nie wzruszyć w takim momencie...
To jedna z niezapomnianych chwil w życiu.
Na pamiątkę dostaliśmy następną fotkę ;).

To nie wszystkie dobre wiadomości tego dnia. Tatuś bejbika przeszedł zabieg i jego serduszko ma się coraz lepiej. Mam nadzieję, że jutro będziemy znowu we troje ;).

Życie jest naprawdę piękne. Nawet w pochmurny dzień ;).

Skoro świt...

Wstaliśmy dzisiaj z bejbikiem skoro świt. I ciągle jeszcze jest ciemno.
Dzisiaj rano zawozimy tatusia bejbika na "reperację" serduszka.
Jutro, albo za kilka dni wróci do nas jak nowy, pełny sił i energii do ślubnych przygotowań i nie tylko ;).

A my z bejbikiem wykorzystamy dzisiejsze samotne popołudnie i pójdziemy do pana doktora. Zobaczymy, ile urośliśmy ( mój brzusio i bejbik wewnątrz ). Patrząc na ulubione dżinsy na pewno, chociaż waga ostatnio cofnęła się z lekka ;).
Liczymy na dobre wieści i następną fotkę do albumu naszego maleństwa ;).

sobota, 16 października 2010

Chińskie mądrości ;))

Na tym etapie ciąży wróciliśmy, podobnie, jak w marcu do kwestii płci naszego bejbika.
W marcu, zarówno chiński kalendarz płci, jak i nasze przeczucia były identyczne. Będzie dziewczynka;).
Maleńka odeszła jednak wtedy od nas...

Dzisiaj nie jesteśmy już tak zgodni w swoich przeczuciach.
Ja i chiński kalendarz wskazujemy na juniora.
Tatuś bejbika jest pewny, że dziewczynka ( nieraz w ciągu dnia wysyła do mnie smsa o treści: " jak się czują moje kochane dziewczynki" ;).

Moje zachcianki są bardzo zróżnicowane w kwestii smaków i nijak nie wskazują na płeć potomka.  Od dwóch dni zajadam się truflami, a odrzuca mnie skutecznie od potraw mięsnych na rzecz nabiału.
Dzisiaj nie mogę się nacieszyć sokiem jednodniowym jabłkowym. Co za rozkosz do podniebienia ;)).

Tak naprawdę najważniejsze jest, aby bejbik rozwijał się zdrowo i rósł w siłę ;)).
Nieważne, czy chłopczyk czy dziewczynka, najważniejsze, że chciane i już bardzo kochane i wyczekiwane;)).

wtorek, 12 października 2010

Zmiany, zmiany, zmiany....

To się porobio....
Odliczaliśmy dni nie tylko do narodzin bejbika ale także do naszego sakramentalnego "tak".
Już za 4 dni. Tak bylo do dzisiaj.
Rozkochane do granic możliwości ;))  serce tatusia bejbika, zaczęło bić zbyt szybko, powodując pewne perturbacje zdrowotne.
Na szczęście pomoc przyszla w samą porę. Serduszko trzeba zreperować. W tym tygodniu.
Dlatego nasze potrójne "tak" zabrzmi trochę później. Za tydzień, dwa lub trzy.
Zabrzmi jednak donośniej ;)) Nie mamy co do tego wątpliwości...

A nasz bejbik rośnie coraz bardziej. Rozpycha powoli mój brzusio.
Za tydzień idziemy do Pana doktora zobaczyć, ile urósł.

PS. Sukienka ślubna wisi już w mojej szafie. Nie mogę się na nią napatrzeć ;)))

piątek, 8 października 2010

To znowu my;))

Meldujemy się ponownie. Pół roku przeleciało w mgnieniu oka.
Dzisiaj znowu we trójkę, no prawie ;))
Nasz bejbik tydzień temu miał całe 14,2 mm. Dzisiaj pewnie już ponad 20, bo ponoć rośnie 1mm na dzień.
Jesteśmy szczęśliwi, że wrócił do nas i postanowił przyjść na świat w maju przyszłego roku.
Czekamy na niego z utęsknienim.


A na razie skupiamy się na tym, co stanie się za tydzień w sobotę.
Wśród przyjaciół i najbliższych, w pięknym starym kościółku u podnóża gór będziemy sobie ślubować miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
Będziemy ślubować we troje ;)), a nasz bejbik będzie dla nas najcudowniejszym prezentem w tym dniu.

PS. Tym razem nie było tytułowych "dwóch kreseczek". Od początku wiedzieliśmy, że "COŚ" się dzieje.
Wynik badania krwi tylko potwierdził nasze przypuszczenia i dał ogromną radość.