Legenda:

Jako że blog, tak jak i dziecko, będzie miał ojca i matkę, dla rozróżnienia posty pisane przez mamę będą w kolorze czerwonym natomiast te pisane przez tatusia w kolorze niebieskim.


Dwie kreseczki. A cóż to takiego?

hCG to hormon produkowany od niemal samego początku ciązy przez zarodek. Jego obecność zwiastują tytulowe dwie kreseczki na prostym teście ciązowym, kupionym w aptece. Chyba jasnym więc jest to o czym traktował będzie ten blog.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Świętujemy ;)

Wczoraj mieliśmy małe rodzinne świętowanie. Nadszedł w końcu dziń chrzcin naszego Piotrusia ( kilka razy zresztą przekładany ;/ ). Wczoraj w końcu udało się. Piotruś był bardzo grzeczny w kościele. Pierwszy akord organów obudził go ( jego kuzynkę Zuzę wręcz podniósł w wózku ), ale potem wszystko już było ok. Pepe intensywnie wpatrywał się w księdza, ani woda święcona, ani oleje nie zrobiły na nim żadnego wrażenia (wyczuł chłopak powagę chwili ;).
Na jednym ze zdjęć spostrzegłam, że miał rączki złożone jak do modlitwy ;)
A my podpięliśmy się pod imprezę naszego pierworodnego i przy okazji wzięliśmy ślub ;D


wtorek, 23 sierpnia 2011

Nasz mały bohater ;)

Dzisiaj byłam z Piotrusiem na kolejnym ( w jego życiu ) szczepieniu.
Muszę pochwalić, że mamy wyjątkowo dzielnego synka. Trochę obawiałam się jego reakcji i szczerze mówiąc spodziewałam rzewnego płaczu. A tu taka miła niespodzianka. Szczepionkę na rotawirusy wypił Pepe z uśmiechem na ustach, natomiast tą drugą ( wbijaną do nóżki ) chyba w ogóle nie poczuł, bo ani nie jęknął i nie płakał. Być może bliskość mamy ( przytuliłam go bardzo mocno ) złagodziła ból na tyle skutecznie, że całe popołudnie po szczepieniu było spokojne.
Piotruś w ciągu 6 dni przybrał na wadze 250 g i waży już 6550 g ;) Nie powiem, czuję tą wagę na rękach ;)
Od jutra mała rewolucja w diecie Pepe. Zaczynamy powoli wprowadzać zupki warzywne. Pierwsza na tapecie będzie marchewka. Postaram się zdać relacje, jak mały zareagował na nowości ;)
A na fotce jeden z wielu uśmiechów ;)
Pepe uśmiecha się do mnie nawet o 4 nad ranem, gdy odkładam go po karmieniu do łóżeczka ( w poprzednią noc spal od 19.30 do 4 nad ranem ).

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Hefalumpy, dziabągi i inne stworzenia...

Wyżej wymienione postaci to ulubione stwory naszego Piotrusia. Hefalumpy są zmaterializowane, tzn. jeden jest pluszowy i z reguły przesiaduje na łóżku, a dwa wiszą na ścianie nad łóżeczkiem ( razem z innymi bohaterami bajki o Kubusiu Puchatku ). Gorzej już z dziabągami ;)) Tych jeszcze nikt nie widział, chociaż każdego dnia ( czasami nawet kilka razy dziennie ) oglądamy owe dziabągi w lustrze. A właściwie to wszystkich lustrach, które akurat mamy pod ręką. To już taki nasz rytuał poranny. Idziemy z Pepe pooglądać dziabągi w lustrze w przedpokoju, wieczorem zaś dziabągi siedzą w lustrze w łazience i obserwujemy je przed kąpielą ;)).
Najlepsze jest to, że widząc swoje odbicie i moje ( czy Wojtka ) Piotruś śmieje się ( czasami na głos ).
Tego śmiechu jest z dnia na dzień coraz więcej. Często nasze "rozmowy", a właściwie monologi każdej ze stron tak właśnie się kończą. Pomimo tego, że od paru dni mamy 4 skok rozwojowy ( najdłuższy, bo o zgroza, 6-tygodniowy ), to Piotruś nie szczędzi nam uśmiechów ( czasami jest to uśmiech przez łzy ).
Teraz już śpi w swoim łóżeczku. Mam nadzieję, że nocka będzie spokojna ( w poprzednią włączył mu się o 1 godzinie "maruder" i z małą przerwą trwał do samego świtu - czyli 6 ). Mam nadzieje, że dzisiaj da pospać ;)
A to nasz mały dziabąg ( z przyjaciółmi w tle ) :

czwartek, 18 sierpnia 2011

Studniówka ;)

Mam ogromne zaległości, wiem, biję się w piersi, ale wstyd się przyznać, nie wyrabiam....
Piotruś jest bardzo aktywny w ciągu dnia, coraz mniej śpi ( ku mojej rozpaczy ), a co za tym idzie wymaga więcej czasu. Z drugiej zaś strony, grzechem byłoby nie być blisko niego, gdy rozwija się, poznaje nowe rzeczy wkoło siebie. Dlatego wybieram jednak czas z Pepe, niż przy komputerze.
Mały coraz bardziej się rozwija. Właśnie jest na etapie robienia mostków i odwracania się. Ostatnio udało się nawet przewrócić z pleców na brzuszek. Bo z brzuszka na plecy, to już norma ;)
Do tego dochodzi coraz głośniejsze gaworzenie i próby rozmów ;)
Nie wiem, czy nie zaczyna się okres ( przyśpieszony ) ząbkowania, bo Pepe pakuje do buzi piąstki, pieluchę, a dzisiaj przyłapałam go jak ssał trąbę hefalumpa ( nowego pluszowego kolegi ;)
A tak w ogóle, to dzisiaj mija 100 dni od narodzin. Już minęło 100 dni. Uf, czasami trudno w to uwierzyć ;)
Robię teraz mały eksperyment. Położyłam Piotrusia do łóżeczka, wykąpanego, pojedzonego. Sprawdzam, czy jak inne dzieci, potrafi ( chociaż czasami ) zasnąć sam. Przed chwilą zajrzałam i chyba jest na najlepszej drodze do tego ;)) Byłby następny sukces.
A na zakończenie fotka ;) W takiej pozycji zastałam ostatnio Piotrusia w łóżeczku. 5 minut mojej nieobecności  i odwrócił się o 90 stopni. Często w nocy, zanim zdążę podgrzać butlę, zmienia pozycje. Mały akrobata ;)

środa, 10 sierpnia 2011

Tęsknota...

Znowu tydzień przerwy. Nawet nie wiem, kiedy przeleciał. Żyjemy szybko, w rytm Piotrusia. Dzisiaj skończył 13 tygodni, jutro będą 3 m-ce ;)). Piszę Piotrusia, bo nadszedł czas, gdy musi osłuchać się ze swoim imieniem, aby na niego reagować. Dlatego prosiłam babcie i znajomych, by zwracali się do małego po imieniu. Dla nas i tak jest Pepe we wszystkich możliwych odmianach ( Pepowe zabawki, Pepowe ciuszki itp. :)
Dzisiaj pierwszy raz od urodzenia rozstałam się z Piotrusiem na kilka długich godzin. Musiałam stawić się w prokuraturze w Katowicach ( przez nieuczciwego, poprzedniego pracodawcę ;(. Rano spakowaliśmy niezbędne rzeczy i przekazaliśmy Piotrusia babci i ciotkom. W sumie spędził tam kilka długich ( jak dla mnie ) godzin.
Ponoć był grzeczny, jak aniołek. Gaworzył, śmiał się na głos i sprawił im wiele radości.
Dla mnie te godziny ciągnęły się w nieskończoność. Narastająca tęsknota nie pozwalała mi się skupić na czymkolwiek i co chwilę dzwoniłam do Wojtka, aby już wrócili. W pewnym momencie, to wręcz płakać mi się chciało. Na szczęście jest już w domu. Wypieszczony, wycałowany, wykąpany i pojedzony śpi smacznie w swoim łóżeczku.
Wczoraj Pepe pobił kolejny rekord. Spał od 22 do 5.30 rano ;))
Biorę się za produkcję mleka na nocne małe "co nieco".
Tęskniłam dzisiaj za takim uśmiechem, ale nie tylko ;))




środa, 3 sierpnia 2011

12 tygodni...

To już 12 tygodni. Trudno w to uwierzyć, że już. Ale patrząc jak nasz Pepe rośnie, to nie mamy wątpliwości.
A Pepe z dnia na dzień nie tylko jest coraz większy ( zakładam mu już ciuszki w rozmiarze 68, w pn ważył 5700 g ), ale coraz mądrzejszy. Oglądanie świata i nabywanie nowych umiejętności sprawia mu ogromną przyjemność, a uśmiech ( w takie dni, jak wczoraj ) nie schodzi mu z ust. Potrafi już na przykład ruszać ulubionym kurczakiem w bujaczku. Wcześniej nauczył się go dotykać. Podobnie, jak z innymi zabawkami. Ulubiony zestaw to Kubuś Puchatek, tygrysek i kurczak z leżaczka.
W końcu zainteresował się zabawkami wiszącymi na pałąku łóżeczka. Podobnie jest z matą edukacyjną.  Tak czy owak potrafi zająć się zabawkami na kilka minut, a co za tym idzie jest szansa nawet obiad w tym czasie ugotować ( ostatnio mi się udało ;). Dwa dni temu w trakcie takiej zabawy nawet zasnął ;) Wprawdzie tylko na kilkanaście minut, ale to zawsze jakiś postęp mamy.
Kończę poranne wypociny, bo za chwilę moi mężczyźni wstaną, a znając życie, ten mniejszy będzie się upominał o 3 śniadanie ( bo 2 już dzisiaj zjadł ) bardzo donośnie ;)). 

Share & Enjoy

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More