Legenda:

Jako że blog, tak jak i dziecko, będzie miał ojca i matkę, dla rozróżnienia posty pisane przez mamę będą w kolorze czerwonym natomiast te pisane przez tatusia w kolorze niebieskim.


Dwie kreseczki. A cóż to takiego?

hCG to hormon produkowany od niemal samego początku ciązy przez zarodek. Jego obecność zwiastują tytulowe dwie kreseczki na prostym teście ciązowym, kupionym w aptece. Chyba jasnym więc jest to o czym traktował będzie ten blog.

wtorek, 29 listopada 2011

Po przerwie...

Jestem dzisiaj tak szczęśliwa, jak w dniu gdy Piotruś przyszedł na świat.
W końcu puściły nerwy, opadły emocje i strach. Piotruś przez ostatnie dni borykał się z choróbskiem, a my truchleliśmy ze strachu i momentami razem z nim płakaliśmy.
Najgorsza była bezsilność i fakt, że nie zawsze wiemy, co dziecku dolega i nie zawsze możemy od razu pomóc.
Przeżyliśmy ciężkie dni, szczególnie wtedy, gdy nasz Pepe nie chciał jeść. Każdy łyk mleka czy łyżeczka zjedzonego pokarmu były na wagę złota.
Dzisiaj wieczorem wszystko wróciło do normy. Wierzymy, że choróbsko jest w odwrocie i nigdy już nie wróci. Jutro jeszcze mamy badania kontrolne, w czwartek wizytę u naszej kochanej pani doktor.
A potem już tylko będziemy szykować się na nasze pierwsze wspólne Święta ;)

Podczas wieczornego karmienia usłyszałam pierwsze "mamamama" ;))
Nie przesłyszałam się. Naprawdę ;)

PS. Album Pepe uzupełnimy przy okazji. Przez ostatnie dni nie mieliśmy do tego głowy. Były sprawy dużo ważniejsze.... Zdrowie Piotrusia jest najważniejsze....

niedziela, 13 listopada 2011

Pół roczku...

Dwa dni temu świętowaliśmy nie tylko rocznicę odzyskania niepodległości, ale przede wszystkim pół roczku Piotrusia. Następny przełomowy moment w życiu naszego dziabąga ;). Skończył się skok rozwojowy i Pepe nabył nowe umiejętności. Próbuje usilnie siadać, szczególnie w leżaczku wychodzi mu to wyjątkowo dobrze.
Niestety, nie wiedzieć skąd, przyplątała się do Pepe infekcja żołądkowo-jelitowa i wczoraj wylądowaliśmy na pogotowiu w Bielsku-Białej. Na szczęście trafiliśmy tam na wyjątkowo dobrego pediatrę, który po dokładnym badaniu wydał diagnozę i zaordynował potrzebne leki. Za nami trochę ciężka noc ( z racji małej ilości snu ), gdyż musieliśmy pilnować śpiącego Piotrusia, aby nie zachłysnął się w razie wymiotów. Noc minęła jednak bez problemów, dolegliwości powoli ustępują, Pepe jest na diecie i miejmy nadzieję, że za kilka dni wszystko wróci do normy.
Na zdjęciu Pepe "maskujący się" ;) - uwielbia zarzucać na głowę, wszystko co ma pod ręką ( pilnujemy, aby nie miał jednak  nic w zasięgu, bo może być niebezpiecznie ). 

sobota, 5 listopada 2011

Ostatnia butelka...

Nastał ten dzień. Wiedziałam, że musi nastąpić, ale tak naprawdę nie dopuszczałam do mojej świadomości, że jest coraz bliżej. W tym tygodniu zakończyła pracę moja prywatna mleczarnia, dzięki której żywiłam Pepe od 16 maja tego roku i Piotruś wypił ostatnią butelkę mojego mleczka. Normalnie tak bardzo zżyłam się z tą plastikową butelką i laktatorem, że od paru dni mam wręcz dołek, bo to już koniec. Wiem, że Piotruś ma się dobrze, jest zdrowy, prawidłowo się rozwija. Za parę dni skończy 6 m-cy i teraz ważne jest, aby poza mlekiem miał dobrze urozmaiconą i coraz bardziej rozszerzaną dietę. Tak czy owak, było i nadal jest mi przykro, że nie mogę już "doić" i dawać mojego mleczka ( wylałam sporo łez z tego powodu i nawet teraz, jak o tym piszę, mam mokre oczy ;(.
I tak jestem z siebie dumna ( napiszę nieskromnie ), że prawie przez 6 m-cy dałam radę i dzielnie ;) "produkowałam" mleko w dzień oraz w nocy. Pediatra Piotrusia mówiła, że będzie dobrze, jak dotrwamy do końca 4-mca, z takim żywieniem. Doszliśmy prawie do końca 6. To taki nasz mały sukces.
W związku z tym wszystkim, zwolniona z obowiązku trzymania diety i nie spożywania pewnych pokarmów, wypiję sobie dzisiaj z moim mężem lampkę wina ;)- ostatnią wypiłam na początku sierpnia ubiegłego roku. Za nasze zdrowie oraz naszego cudownego synka ;)

Share & Enjoy

Twitter Delicious Facebook Digg Stumbleupon Favorites More