Dzisiejsze "wydanie" ciąży nijak mi się nie podoba.
O ile pierwsza część dnia przeleciała jako tako, o tyle godziny wieczorne przyniosły mały dyskomfort.
Dopadała mnie zgaga;(( Zgaga-gigant. I sprawdzony do tej pory "lek" - migdały- nie zadziałał. Niestety.
Siedzę i się męczę. Samego mleka nie przełknę, więc chyba nic innego mi nie pozostaje.
Gdyby tego jeszcze mało było nasz Piotruś rozpoczął gimnastykę. To już nie są kopniaczki i muskanie, to są kopniaki, które nieraz zginają człowieka w pół. Trochę ulgi przyniosło położenie przez tatusia ręki na brzuchu. Nie trwało to jednak za długo, a teraz wróciło ze zdwojoną siłą. Czekam z utęsknieniem, aż nasz synuś skończy dzisiejsze wygibasy ;)) i pójdzie sobie spać. Czekam na to mimo wszystko ;))
Wczoraj wieczorem Piotruś nie pozwolił mi zasnąć ani na prawym, ani na lewym boku. Tak długo mnie nokautował, dopóki nie położyłam się na wznak. Rośnie nam mały uparciuszek;)). Ciekawe, czy podał się na mamusię czy tatusia ?? Się okaże. Wkrótce....
wtorek, 25 stycznia 2011
Zgaga i kopniaki...
Posted by Ania&Wojtek on 20:36
0 komentarze:
Prześlij komentarz