Wyżej wymienione postaci to ulubione stwory naszego Piotrusia. Hefalumpy są zmaterializowane, tzn. jeden jest pluszowy i z reguły przesiaduje na łóżku, a dwa wiszą na ścianie nad łóżeczkiem ( razem z innymi bohaterami bajki o Kubusiu Puchatku ). Gorzej już z dziabągami ;)) Tych jeszcze nikt nie widział, chociaż każdego dnia ( czasami nawet kilka razy dziennie ) oglądamy owe dziabągi w lustrze. A właściwie to wszystkich lustrach, które akurat mamy pod ręką. To już taki nasz rytuał poranny. Idziemy z Pepe pooglądać dziabągi w lustrze w przedpokoju, wieczorem zaś dziabągi siedzą w lustrze w łazience i obserwujemy je przed kąpielą ;)).
Najlepsze jest to, że widząc swoje odbicie i moje ( czy Wojtka ) Piotruś śmieje się ( czasami na głos ).
Tego śmiechu jest z dnia na dzień coraz więcej. Często nasze "rozmowy", a właściwie monologi każdej ze stron tak właśnie się kończą. Pomimo tego, że od paru dni mamy 4 skok rozwojowy ( najdłuższy, bo o zgroza, 6-tygodniowy ), to Piotruś nie szczędzi nam uśmiechów ( czasami jest to uśmiech przez łzy ).
Teraz już śpi w swoim łóżeczku. Mam nadzieję, że nocka będzie spokojna ( w poprzednią włączył mu się o 1 godzinie "maruder" i z małą przerwą trwał do samego świtu - czyli 6 ). Mam nadzieje, że dzisiaj da pospać ;)
A to nasz mały dziabąg ( z przyjaciółmi w tle ) :
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Hefalumpy, dziabągi i inne stworzenia...
Posted by Ania&Wojtek on 21:20
0 komentarze:
Prześlij komentarz