Wczorajsze usypianie nie zakończyło się jednak pełnym sukcesem. Po paru minutach Pepe przebudził się, oczy miał tradycyjnie duże, jak pięciozłotówki i na tym zakończyło się wczorajsze spanie w łóżeczku. Klapa na całej linii. Przeniesiony do łóżka nasz pierworodny zasnął błyskawicznie i spał aż do 2 w nocy. A ja grzecznie czekałam do 23, że się obudzi na jedzenie. Na szczęście zmorzył mnie sen i pospaliśmy przytuleni ;) aż do 2.
Poranek zdawał się być tradycyjny, butelka z moim mlekiem, odbijanie w pozycji pionowej, a potem poczułam i zauważyłam, że Pepe zrobił kupkę, na tyle jednak sporą, że kończyła się na jego łopatkach ;)). No cóż, nie pozostało nam nic innego, jak o 5.45 zafundować naszemu synkowi poranną kąpiel, w celu okiełznania "problemu". Udało się, straty były, ale tylko w postaci śpiochów, załatwionych przez Pepe "na amen" ;))
W dniu dzisiejszym odkryłam przez całkowity przypadek, że Piotruś wyjątkowo szybko zasypia przy działającym laktatorze, chyba nawet lepiej działa niż suszarka ( notabene, jeszcze nie kupiliśmy nowej ).
Pół godziny temu okiełznaliśmy krzyczącego Pepe gorącą kąpielą, na tyle skutecznie, że uciszył się i zasnął prawie sam ( bez mojego paluszka ), tylko ze smoczkiem i pieluchą.
Ciekawe, czym nas jutro zaskoczy ;)) Czekamy z niecierpliwością.
sobota, 2 lipca 2011
Usypiania ciąg dalszy...
Posted by Ania&Wojtek on 20:23
0 komentarze:
Prześlij komentarz