Życia oczywiście. Okazuje się, że tak naprawdę nie mam wyjścia. Nie mogę być już tak aktywna, jak przed ciążą. Muszę bardziej wsłuchać się w swoje ciało i naszego małego Pepe.
Nasz synuś ma się dobrze. We wtorek pan doktor pooglądał go na usg i nie miał żadnych zastrzeżeń.
Piotruś ma główkę pod moją prawą piersią, a nóżki w pachwinie. Przed chwilą znowu głowa wystawała z brzucha ( wygląda to, jak duży guz na powierzchni skóry ;)), a nogi Pepe raz po raz odczuwam w pachwinach.
Od paru dni staram się mniej pracować, a więcej odpoczywać. Jeden dzień, gdy podkręciłam sobie tempo, odpokutowałam w nocy, gdy brzuch "ciągnął" mnie niemiłosiernie a każdy obrót z boku na bok sprawiał ból. Nie mówiąc już o bezsenności, która towarzyszyła tym męczarniom. Dlatego koniec szaleństw i pracy ponad siły. Ostatni trymestr to w końcu czas oczekiwania na dzidziusia. Dalej szkolimy się w szkole rodzenia, kupujemy potrzebne rzeczy i tak naprawdę nie możemy się doczekać, gdy Pepe będzie z nami ;))
niedziela, 27 lutego 2011
Zwalniam tempo....
Posted by Ania&Wojtek on 20:07
0 komentarze:
Prześlij komentarz