Późno, bo późno, ale włączył mi się wczoraj i to chyba ze zdwojoną siłą ;))
Od wczorajszego popołudnia ( jak w amoku ;)) sprzątam i robię mnóstwo rzeczy.
Jak dla mnie wszystko to jest potrzebne, a nawet bardzo, a jak Pepe pojawi się w domu nie będzie czasu na to. Albo po prostu będzie szkoda czasu na takie rzeczy, na pewno lepiej będzie je spędzić z synkiem.
Najbardziej niecodzienną rzeczą, wykonaną wczoraj przeze mnie, było wypranie foteli;)). W świetle dziennym wyglądają dzisiaj "prawie" jak nowe ;)). Dzisiaj kolej na pufki.
Na jutro zostawiamy rozkładnie i przygotowanie łóżeczka oraz dopakowanie toreb do szpitala.
Godzina zero coraz bliżej ;))
PS. Jak sprzątam, to przynajmniej mniej myślę i się boję ;DD.
sobota, 7 maja 2011
Syndrom wicia gniazda...
Posted by Ania&Wojtek on 12:36
0 komentarze:
Prześlij komentarz