Wbrew pozorom długi weekend nas nie rozleniwił. Wprost przeciwnie. Podtrzymałam długoletnią tradycję: 1 maja oraz 11 listopada robię porządki w szafie wymieniając dostępną garderobę z letniej na zimową, lub odwrotnie. Doszły do tego typowe sobotnie porządki i gotowanie obiadu, a że powera nam wczoraj nie brakowało znalazłam sobie jeszcze kilka dodatkowych zajęć.
Cóż, mówią: "ciąża, nie choroba", ale chyba wczoraj przepracowaliśmy się trochę z bejbikiem ;((.
Wieczorem trochę kiepsko się czułam, na szczęście do rana energia i dobre samopoczucie wróciło;)).
Od wczoraj mam już szlaban na domowe prace, co mnie wcale nie cieszy...
Ale po takim dniu jak dziś ( totalne lenistwo, spacer nad zaporą ,ulubione lody z polewą karmelową w Mc Donaldsie ) szybciutko wrócimy do pełni sił.
A bejbik rośnie, bo mój brzusio też ;))
niedziela, 14 listopada 2010
Nadrabiamy zaległości ;))
Posted by Ania&Wojtek on 17:45
0 komentarze:
Prześlij komentarz