Wróciłam.
A życie toczy się dalej. Niestety, żadne traumatyczne wydarzenie nie może sprawić, że zatrzyma się, zaczeka, aż wrócimy do normalności.
To były 2 ciężkie dni, tym bardziej, że otaczały mnie zewsząd ciężarne kobiety, młode matki i ich noworodki.
Z tym też musiałam się zmierzyć.
Ból fizyczny został farmakologicznie okiełznany, na duszę nie ma lekarstwa aplikowanego strzykawką czy tabletką.
Świadomość, że nasz aniołek jest w niebie musi nam pozwolić żyć dalej.
Normalnie żyć. Ale inaczej niż przed...
Lepiej, dojrzalej, pełniej. Nauczyć cieszyć się pierdołkami i rzeczami z pozoru banalnymi.
To duże wyzwanie.
Wiem, że podołamy.
piątek, 26 marca 2010
Pustka...
Posted by Ania&Wojtek on 19:03
0 komentarze:
Prześlij komentarz